Nasze święte zioła, wyklęte przez Kościół, wracają do łask…

Palono zioła, wito z nich wianki i puszczano na wodę – obrzędy miały te trzy elementy spleść i zatrzymać ową niezwykłą siłę, by działała dla dobra zwierząt i ludzi przez cały okres dojrzewania i zbierania plonów – zarówno łąkowych, leśnych, jak i polnych. A za najbardziej świętojańskie ziele, poza dziurawcem, uchodziła bylica. Na Mazowszu, Podlasiu i w Krakowskiem przyozdabiano nią bramy i wejścia do budynków, wierząc, że roślina ta ma właściwości odbierania mocy „złemu oku”, zdejmowania zadanych uroków i leczenia chorób, zwłaszcza febry, nasłanych przez diabła czy czarownicę. Szesnastowieczny botanik Metthiolus pisał w swoim zielniku: „Osoby przesądne, które zerwą to ziele w wigilię dnia świętego Jana i ozdobią wieńcami z niego głowy, będą uwolnione od potworów, uroków, nieszczęść i chorób”. W Czechach i w Rosji podczas sobótkowych szaleństw pary zakochanych opasane powrósłami splecionymi z bylicy, trzymając się za ręce, przeskakiwały przez płomienie, co miało silniej je połączyć i uchronić ich miłość przed knowaniami zawistników. W czasach, nim Kupalnocka przeistoczyła się w noc świętego Jana, po zabawie i uczcie, tańcach i skokach, czekało na nich pachnące legowisko usłane z bylicy i dziurawca, ponieważ noc owa była również świętem płodności, a bylica płodność wzmagała…

Rytuał Nocy Kupały rozpoczynał się rozpalaniem ogniska z drewna jesionu i brzozy. Kora brzozowa dobrze się pali (znowu odwołuję się do doświadczenia tych, to w warunkach terenowych ognisko rozpalali, czyli coś z survivalu). Może więc były to względy przede wszystkim praktyczne, dopiero później obrosły one interpretacjami magicznymi (dlaczego ma byc brzoza).

Wokół ognisk gromadziła się przede wszystkim młodzież (bo to im figle w głowie i poszukiwanie drugiej połówki), a panny na wydaniu przybywały w białych sukniach i wieńcach z ziół na głowach, przepasane bylicą. Bylica kwitnie od lipca do września. Pod koniec czerwca zapewne była to już duża roślina. Nie trudno było się więc przepasać bylicą pospolitą lub zrobić z kilku roślin splecione powrósło.

Panny na wydaniu, w tańcu przy ognisku i śpiewach, prosiły św. Jana (a wcześniej pewnie inne siły duchowe pogańskiego świata) o gorącą, odwzajemnioną miłość i szczęśliwe zamążpójście. Teraz może bardziej w naszej kulturze seks by był nam w głowach. I może interpretujemy Noc Kupały jako okazję do uciech i figli. Ale dawniej zamążpójście było niezwykle ważne, przede wszystkim społecznie. Dziewczyna stawała się dorosłą kobietą, z zapewnionym bytem materialnym, czasem sukcesem społecznym i awansem. Natomiast urodzenie dziecka (w zasadzie dzieci) było również ważne i było społecznym i osobistym spełnieniem. Bezpłodność była tragedią. Przyroda rodziła, a skoro człowiek był częścią przyrody, to jakże miał nie rodzić? Niczym jałowa ziemia? A gdy bociany na dachu nie pomagały to i za bylicą po siedmiu miedzach kobiety się trudziły. To był inny świat i inne wartości. Czasem o tym zapominamy.

Tańce wokół ogniska i skakanie przez nie ponoć chroniły przed złymi mocami. Zwłaszcza jeśli miało się na sobie magiczne zioła. Pewnie oprócz bylicy były i inne gatunki roślin. Przecież trzeba nie tylko demody wodne odpędzić od siebie i swojego życia, ale i inne: leśne, polne, podziemne. Udany skok przez ognisko, ze złączonymi dłońmi chłopca i dziewczyny, wróżył im szybki ślub i udane małżeństwo.

W Encyklopedii Powszechnej z 1868 roku jeden z jej autorów, Feliks Berdau, umieścił bylicę wśród ziół, które święcone są każdego roku 15 sierpnia, czyli w Święto Matki Boskiej Zielnej.

ros now korolkow noc kupały 0_2c8ba_e7bd53b8_XL

W Starożytności bylica była cenioną rośliną leczniczą, odpędzającą także węże i przeciwdziałającą wściekliźnie (nie doczytałem tylko jak przeciwdziałała wściekliźnie: spożywana czy tylko noszona). Bylica pospolita była rośliną magiczną już u Praindoeuropejczyków, jak można wnioskować. Ślady tego magicznego folkloru pozostały w kulturze Celtów, Germanów, Słowian i Bałtów. Wśród Słowian używana była do plecenia wianków w czasie obrzędów sobótkowych w Noc Kupały (noc świętojańska).

Bylica z siedmiu miedz zebrana

W starej formule anglosaskiej święcenia 9. ziół uważano bylicę za ziele najstarsze. U Celtów i u Słowian z bylicą łączono liczne przesądy, między innymi miała stanowić ochronę przed czarami. W polskim folklorze ludowym ten przesąd utrzymał się bardzo długo. Zalecano ją kobietom na płodność i poczęcie, szczególnie bylicę z dziewięciu miedz zebraną. Teraz – zważywszy na wielohektarowe monokultury – trzeba byłoby się nieźle nachodzić, by siedem miedz odwiedzić. Dawniej było to łatwiejsze – pola były małe i pooddzielana licznymi miedzami. Nie tylko dla kobiet zbierających bylicę było to korzystniejsze ale i dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Ujednolicanie krajobrazu bioróżnorodności nie służy. A z przymrużeniem oka mogli byśmy powiedzieć, że jest przyczyną spadku dzietności u Polek.

Przy konsumpcji bylicy pospolitej obserwowano działania toksyczne, podobne są jak w przypadku piołunu, tylko ze względu na mniejsze zawartości trucizn są znacznie słabsze. Wszystko oczywiście zależy od ilości, bo pędy wierzchołkowe, przez zakwitnięciem, dawniej używano jako przyprawę do pieczonych mięs. Dziś chyba zapomniana to przyprawa, bo wyparta przez efektywniejsze w tym względzie: bylicę estragon i bylicę piołun (ta ostatnia częściej jako dodatek do alkoholi).

Co ciekawe, niemal na całym świecie uważano ją za roślinę o niezwykłej mocy. W starożytnym Egipcie poświęcono ją bogini Izydzie, a jej łacińska nazwa pochodzi od greckiej Artemidy, bogini płodności, strażniczki kobiecego łona. To Artemidę prosiły o opiekę kobiety pragnące zajść w ciążę, a te, które już spodziewały się dziecka – o szczęśliwy poród. Była też bylica zielem obrzędowym u Ariów – starożytnych plemion Indów i Irańczyków, a także u Celtów i Bałtów. Germanie nazywali ją mugwurz – korzeniem władzy oraz wyrta modor – matką korzeni. W Ameryce Indianie z plemienia Siuksów wierzyli, że bylica otwiera dostęp do sfery świętości i tym, którzy szukali wizji oraz swego zwierzęcego ducha opiekuńczego, radzili nacierać się jej zielem. By pozbyć się złej magii robiły to także osoby, które naruszyły jakieś tabu lub dotknęły fetysza. Tancerze słońca zaś w czasie przesilenia letniego wirowali wokół ogni z opaskami z bylicy na ramionach…

Na Dalekim Wschodzie, w Chinach, Tybecie i Japonii dymem z tego ziela przepędzano demony i złe duchy. W Chinach ponadto podczas przesilenia wiosennego dziewczęta i chłopcy stawali do tzw. „bitwy kwiatowej”. Polegała ona na śpiewaniu pieśni oraz zrywaniu liści babki zwyczajnej, bylicy pospolitej i różnych roślin wodnych. Wierzono, że zioła kwiatowe sprzyjają poczęciom, jednoczą serca i oddalają zło.

Nie bez powodu jej najbardziej „magiczna” odmiana zyskała nazwę „pospolita” (vulgaris). Porasta przydroża, rowy, nieużytki, brzegi rzek i rumowiska. Jest wysoką byliną, której czerwonawe łodygi osiągają wysokość nawet 2 metrów. Ma głęboko wcinane, ciemnozielone liście, od spodu pokryte białym kutnerem i drobne żółtawe kwiatki, zakwitające w gęstych, szczytowych wiechach.

ivankupalanight

Hebrajska nazwa rodzaju Artemisia oznacza gorycz, co nawiązuje do smaku bylicy.

Właściwości lecznicze tej rośliny znano i doceniano już w starożytności. Uważano niegdyś, że odpędza węże oraz przeciwdziała wściekliźnie. Według św. Hildegardy bylica pospolita była szczególnie pomocna w leczeniu zapalenia błony śluzowej i wrzodów żołądka. Zarówno w Europie, jak i w Ameryce uważano ją za środek skutecznie walczący z problemami kobiecymi – używano jej między innymi do nasiadówek mających pobudzić menstruację. Tabernamontanus (1588) radził dodatkowo zażywać ją doustnie: „kiedy osoba płci żeńskiej ma problem z miesiączką, niech weźmie pełną garść bylicy, zagotuje trzecią część w pół litrze alzackiego wina i pije z tego każdego wieczora i ranka, za każdym razem dobry, gorący kubek” (za: Wolf-Dieter Storl, Zioła lecznicze i magiczne). Niemiecki zielarz Otto Brunfels poleca zaś wywar z bylicy do nasiadówek dla niepłodnych (1534), ponieważ wedle niego czyści on macicę, odpręża i rozgrzewa. W tym samym celu gotowano ją w piwie i pito.

iv nnn nnn kupała kysenko 15

Ziele wędrowców

Była też bylica „zielem wędrowców”. Rzymianie umieszczali jej gałązki w butach, chroniąc w ten sposób nogi w czasie długich podróży, a opuchnięte stopy moczyli w bylicowym odwarze oraz nacierali olejem z tym zielem. Europejska medycyna ludowa uważała ją ponadto za dobry środek przeciwrobaczy.

Chińczycy używali przetworów z bylicy przy leczeniu chorób gorączkowych oraz zatruć ciążowych, białych upławów i do wspomagania poczęcia.

OL Noc Kupały 14

Moksa

W tradycyjnej medycynie chińskiej do dziś stosuje się ją w specjalnej terapii zwanej moksą, polegającej na zapalaniu specjalnych laseczek lub stożków sporządzonych z wysuszonego ziela i zbliżaniu ich do określonych puntków ciała. Ma to na celu rozproszenie zastojów energii. Wyraz moksa pochodzi od japońskiej nazwy bylicy – mogusa (palące ziele). Ta terapia od dawna znana jest również w Europie. Gerard Wyżycki, zarządca Ogrodu Roślin Leczniczych w Grodnie w XIX wieku napisał o niej: „Godne uwagi jest użycie tej rośliny na knociki palne, nazywane moksą, które niedawno przeszło i do Europy. Postępowanie jest takie: ususzone liście wyższe bylicy rozcierają w dłoniach, oddzielają od nich tym sposobem białawą wełnę i z niej formują długie na cal trociczki. Te właśnie nazywają się moksa i używają w podagrze i przy cierpieniach reumatycznych”.

Ciekawe jest, że podobne zastosowanie dla bylicy znaleźli na drugiej półkuli Indianie – Kiowa-Apacze.

 

– już sama nazwa oznacza że można ją spotkać prawie wszędzie.
Rośnie na ubogich, suchych ziemiach, tak samo jak na bogatych glebach gliniastych. Jej moc często jest niedoceniona, a przecież rośnie w „nieczystych” miejscach takich jak hałdy, nasypy kolejowe i pobocza dróg.
Potrafi bardzo dobrze radzić sobie z promieniowaniemi energiami, na które jest tam narażona. Dlatego bylica bardzo dobrze nadaję się do likwidacji elektrosmogu, by zapewnić wytchnienie. To działanie w przeszłości wykorzystywano do osłabienia przy pomocy dymu nadciągających burz (ładunek atmosferyczny).
Dla plemion germańskich bylica była najpotężniejszą ze wszystkich roślin.

Nazywano ją Mugwurz – Korzeń Władzy. (W innych dialektach Muggert, Müggerk, Mugwort). Słowo pochodzi od mug = ogrzewać/wzmacniać. Jej ciepło przenika głęboko do tkanek, równocześnie wzmacnia i odpręża. W obrazowym, pradawnym myśleniu ciepło oznacza życie i siłę, podczas gdy zimno oznacza słabość i śmierć. Inne określenia to saksońskie Wyrta Modor – Matka Korzeni lub Matka Przeznacznia.

Ta matka ziół, korzeń władzy jest w anglosaskim błogosławieństwie ziół przywoływana jako pierwsza takimi słowami:
„Przypomnij sobie, Mugwurz, co obwieściłaś, Co uroczyście ustanowiłaś.
Imię Twoje Una, najstarsze z ziół,
Władzę masz przeciw trzydziestu i przeciw trzem,
Władzę przeciw fruwającej truciźnie, Władzę przeciw nieszczęściu, co przez kraj kroczy”

Jako środek uzdrawiający dla kobiet miał zastosowanie do pobudzenia menstruacji oraz był pity przy porodzie, alby usunąć placentę bądź nieżywy płód. W silnej, toksycznej dawce używano tego ziela, podobnie jak jałowca, do pozbycia się niechcianego bękarta. Zielarz Otto Brunfels (1534r) poleca wywar jako nasiadówkę dla niepłodnych, ponieważ czyści on macicę, odprężą i ogrzewa. W tym samym celu gotuje się ją w piwie i pije. Zapalenia jajników kurowano kąpielami nóg w wywarze z bylicy.
To gorzkie ziele, z właściwością odprężającą i ogrzewającą podbrzusze, było wypróbowanym środkiem przeciw „wiązaniu sznura” (zaczarowana impotencja) i „zamykaniu łona” (Zaczarowana oziębłość seksualna). W obu przypadkach chodzi o tak zwany czar zawiązania, który mógł zostać odczarowany dzięki mocy bylicy.
W czasie Midsommer – przesilenia letniego – słońce osiągało najwyższy punkt na niebie. Przez dwanaście dni ludność świętowała. Zbierano kwitnące zioła posiadające moc leczniczą i odporne na czary, takie jak: dziurawiec, arnika, rumian, przywrotnik, chryzantemy. Na wzgórzach płonęły ogromne ogniska. Śpiewano, pito, tańczono wokół ognia. W czasach pogańskich tańczący pozbywali się swoich codziennych ubrań, przepasywali się gałązkami bylicy oraz wplatali we włosy kwiaty i wianki z bluszczyka kurdybanka. W ten sposób jednoczyli się z tą „inną”, magiczną rzeczywistością. Pary zakochanych, trzymając się za ręce, przeskakiwały przez płonące ogniska w drugą połowę roku.
bylica
Na koniec do żaru ogniska wrzucano pas upleciony z liści bylicy wypowiadając przy tym słowa: „Niech przeminie i spłonie z tym zielem całe moje nieszczęście!” i wierzono, że wraz z nim spłoną wszystkie nieczystości, wszystkie spowodowane przez czary cierpienia i choroby. Często zakochani spędzali tę noc pod gołym niebem, na miłosnym legowisku usłanym bylicą i pachnącym zielem dziurawca, ponieważ to święto służyło także życiu i płodności.
Czas przesilenia letniego łączy się również z Thorem. W końcu podczas przesilenia letniego występowały częste i silne wyładowania atmosferyczne utożsamiane z miotającym gromy Thorem. Uderzenie pioruna miało zapładniać i uświęcać ziemię. Bóg burzy posiadał pas mocy – Megingjarder, który krasnoludy utkały z rózg bylicy. Pas podwajał jeszcze i tak ogromną siłę tego boga. Wierzono, iż bylica przekazuje bogu piorunów również siłę erotyczną. Zgodnie z tym, ziele to, jak rzadko która roślina, daje się zastosować jako czar miłosny. Do tego zalicza się m.in. „łamanie bylicy” wschodnioniemieckich dziewcząt w noc świętojańską. Tak długo wpatrywały się nieruchomym wzrokiem przez gałązki ułamanej łodygi, aż do momentu, kiedy otwierała się przed nimi magiczna strona świata i przed wewnętrznym okiem ukazywał im się ich przyszły narzeczony. Mówi się jeszcze dziś, iż miłość będzie „gorętsza”, jeśli kobieta przywiąże sobie bylicę do uda. A w średniowiecznej Kräuterbuch (1563) czytamy: „Bylica położona pod łóżkiem czy poduszką budzi nieprzyzwoite żądze”.

 

Rośliną, która poświęcona jest bogu burz można też wywoływać czary związane z pogodą. W czasie przesilenia letniego gospodarze zbierali bylicę i zawieszali ją nad drzwiami lub pod powałą, aby ustrzec się przed uderzeniami pioruna. Także przeciw gradobiciu, które mogło zniszczyć plony i sprowadzić na rodzinę klęskę głodu, rolnicy wtykali bylicę w ziemię w czterech kątach pola.
Bylica odgrywała również ważną rolę podczas przesilenia zimowego. W czasie Zimowych Nocy ziołami okadzano dom i oborę. Używano do tego cedru i bylicy, zebranych podczas przesilenia letniego. Te dwanaście nocy w czasie Jule uważano, podobnie jak dwanaście nocy przesilenia letniego, za nadzwyczajne, szczególnie magiczne okresy, w których to co ponadzmysłowe wdziera się w uporządkowane życie ludzi. To była odpowiednia pora dla mądrych kobiet (Seidkona), czarownic i szamanów, aby samemu udać się w zaświaty i spotkać się z duchami i bogami.
Aby dokonać tego magicznego lotu, sporządzali oni „maść na latanie”. W tym celu składano w ofierze gęś (albo gąsiora). Zwierzę nacierano bylicą i wędzono. (Bylicy dodawano również do pieczonych gęsi. Gorycz i olejki eteryczne tej przyprawy pobudzają wydzielanie soków żołądkowych i żółci a tym samym poprawiają trawienie tłustej pieczeni). Drogocenny tłuszcz był roztapiany i gotowany z lulkiem czarnym, wilczą jagodą (pokrzykiem), szczwołem oraz innymi silnie trującymi ziołami. Jeśli nasmarowało się ta maścią, dokładnie dozowane zioła powodowały, że dusza odrywała się od ciała i odlatywała.
Gęś jest prastarym symbolem zmniejszającej się i znowu zwiększającej siły słońca.
Przeloty dzikich gęsi wiosną zapowiadają zwycięstwo słońca, jesienią natomiast nadejście śniegu. Dzięki temu, czarownice i szamani, sami jakby stawali się dzikimi gęśmi, by przelecieć nad barierą dzielącą świat ludzi od „tamtego świata”, żywych od umarłych i przynieść cenne wieści z tej drugiej strony.
Bylica otwiera nas na nasze duchowe moce i daje jasne widzenie – również w przyszłość. Podczas okadzania ugniecione suche kuleczki bylicy tlą się bez użycia węgla do kadzenia. Wymaga to jedynie wystarczająco dużo napływu powietrza. Bylica służy do okadzeń ochronnych, błogosławiących i oczyszczających. Wspiera zmiany w życiu, wzmacnia kobiecość intuicję i wiedzę oraz świadomość podczas snu. Pomaga w procesie żałoby i rozgrzewa pierś oziębłą od duchowego bólu. Bylica jest świetna do okadzeń podczas wszelkiego rodzaju rytuałów przejścia.
Do okadzenia używamy liści rośliny i pączka kwiatowego tuz przed rozkwitnięciem.

 

bylica pospolita

Zioło chroniące przed zmęczeniem, a włożona do buta – chroni przed znużeniem w czasie podróży. Jest też ochroną przed udarem słonecznym, dzikimi zwierzętami i wszelkim złem. Zbierana w wigilię Św. Jana – chroni przed chorobami i pechem, a wieńce z bylicy chronią przed opętaniem. Wieszana w domach, na strychach ochrania przed demonami i piorunami, a włożona pod próg domu – strzeże przed niepowołanymi gośćmi. Sok ze świeżo zebranych liści bylicy wcierany w magiczne lustra i kryształy jest pomocny w rozwijaniu zdolności wróżenia i wzmaga zdolność wieszczenia oraz odczytywania przyszłości. Bylica włożona do poduszki na której śpimy – zapewnia żywe sny. Bylica wypędza negatywne moce i złe energie.
https://bialczynski.pl/2016/01/14/nasze-swiete-ziola-wyklete-przez-kosciol-wracaja-do-lask-bylica-pospolita-bylica-piolun/

Możesz również polubić…