Żółtlica uciążliwy chwast czy cudowne ziele? Właściwości i zastosowanie żółtlicy.
Istnieje wiele roślin, które zostały stworzone specjalnie dla nas. Trzymają się naszych domów i noszą wdzięczną nazwę „roślin ruderalnych”.
Dawnymi czasy w okresie przednówku kiedy brakowało już warzyw, a zapasy kończyły się, zawsze można było liczyć właśnie na takie rośliny. Podczas oblężenia Leningradu zwykła lebioda uratowała wielu ludzi od śmierci głodowej. Jej młode liście jedzono jak szpinak, a nasiona przerabiano na mąkę i kaszę. Podobnie rzecz miała się z łopianem, ostrożeniem, mniszkiem, pokrzywą itd.
Być może zapytasz, po co mamy zawracać sobie głowę jakimiś chwastami, przecież dziś niczego nie brakuje. Półki sklepowe uginają się od wszelkiego rodzaju produktów, a owoców i warzyw nie brakuje przez okrągły rok. Warto jednak zwrócić uwagę na to ile takie właśnie chwasty mają w sobie siły i dzikiej energii. Nie wymagają od nas żadnej pielęgnacji i doglądania, a same z siebie rosną bujnie przez prawie okrągły rok.
Dziko rosnące rośliny są o wiele bardziej bogate w składniki odżywcze, potrafią o wiele skuteczniej pozyskiwać minerały z gleby niż te uprawiane przez człowieka. Wykorzystanie składników odżywczych ze źródeł mineralnych zależy od możliwości uwalniania przez rośliny niezbędnych enzymów lub kwasów organicznych potrzebnych do rozkładu soli mineralnych. Co więcej, zasysanie składników z gleby zależy też od środowiska ryzosfery stworzonego przez same rośliny. Ryzosfera stymuluje rozwój mikroorganizmów, a te z kolei wpływają na skład i jakość gleby, w tym obecność soli mineralnych. Dzikie rośliny w symbiozie współpracują z bakteriami i grzybami by pozyskać cenne substancje i wodę z podłoża a to daje im wielką moc i ogromną siłę przetrwania. Wszelkie tak zwane chwasty jadalne to rośliny niehybrydyzowane, to czysta, niezmieniona ręką człowieka natura, taka jaką obdarowała nas matka ziemia, w swojej pierwowitej postaci.
Dlatego warto z nich korzystać, tym bardziej, że rosną wszędzie dookoła całkowicie za darmo.
Nazwy ludowe żółtlicy: dzielny żołnierz, chwastnica żółta, ognicha, żółtliczka
Żółtlica drobnokwiatowa (Galinsoga parviflora) i żółtlica owłosiona (Galinsoga cillata)
Łacińska nazwa żółtlicy drobnokwiatowej czyli Galinsoga parviflora pochodzi od nazwiska hiszpańskiego botanika i lekarza Don Mariano Martinez de Galinsoga, który w XVIII wieku „przyciągnął” żółtlicę z Ameryki Południowej do Europy, a ona doskonale się u nas zadomowiła, a właściwie zachwaściła co się da. Warto więc na chwilę się jej przyjrzeć, skoro natura obdarza nas czymś tak obficie, a żółtlicy nie brakuje w żadnym zakątku naszego kraju, to zapewne ma nam ona wiele do zaoferowania. W Polsce po raz pierwszy odnotowano jej występowanie w 1807 r. Mimo że pochodzi z obszarów o innym klimacie doskonale przystosowała się do naszych zim, kwitnie kilka razy do roku, a jej nasiona mogą przetrwać w glebie kilka lat.
Żółtlica jest ważnym elementem kultury kolumbijskiej, zna ją każdy mieszkaniec tego kraju, wystarczy zapytać o roślinę zwaną guasca. Spożywa się ją też w innych krajach tropikalnych, np. w południowo-wschodniej Azji.
W Kolumbii, Chile i Peru sprzedawana jest powszechnie na targach. Wyciągi z ziela wykorzystywano tam od lat do leczenia trudno gojących się ran, w Indonezji w pokrzywkach skórnych, a we wschodniej Afryce w przeziębieniach. W latach siedemdziesiątych na terenie Niemiec dr M. Stübler stosował z powodzeniem nalewkę z ziela żółtlicy drobnokwiatowej przy grypowych infekcjach u dzieci. Także do dnia dzisiejszego w Kenii i Brazylii stosowana jest w trudno gojących się ranach oraz przeziębieniach, natomiast na obszarze Ekwadoru w celu obniżenia gorączki, stanach zapalnych i bólach nerek. W Etiopii ekstrakt ze świeżego ziela stosowany jest do opatrywania ran, odwar ze zmiażdżonych owoców w przeziębieniu, a roztarte nasiona zmieszane z wodą w bólach zębów. W Ugandzie i Nepalu świeże, zmiażdżone liście i sok wykorzystywane są na krwawiące rany.
W Polskim lecznictwie ludowym żółtlica od lat stosowana była zewnętrznie w postaci okładów ze świeżego, zmiażdżonego ziela w chorobach skóry oraz w postaci naparu do przemywania ran. Natomiast napar z wysuszonego ziela stosowany wewnętrznie stanowił środek przeciwszkorbutowy oraz pobudzający laktację.
OPIS
Obie rośliny są do siebie podobne i wykazują podobne działanie lecznicze. Są to rośliny jednoroczne dorastające do 45 cm wysokości. Ulistnienie równoległe, liście jajowate, zaostrzone, 3-wiązkowe, brzegiem nierówno ząbkowane.
Liście żółtlicy owłosionej, a właściwie orzęsionej są pokryte białymi, odstającymi włoskami, podobnie zresztą jak łodygi. Kielich kwiatów rurkowatych w postaci postrzępionych łuseczek, koszyczki drobne, kwiaty brzeżne nibyjęzyczkowe, krótkie, zwykle 5, kwiaty rurkowe liczne, owoc – niełupka.
Kwitną od czerwca do października, a nawet do listopada (do pierwszych mrozów). Kwiaty z białymi płatkami i z żółtym środkiem. Rośliny pospolite w całym kraju; rosną na grządkach, na polach, na ugorach, przy drogach, na usypiskach ziemi, przy budowach, w sadach; roślina ruderalna, lubiąca gleby przepuszczalne, gliniaste, świeże.
WŁAŚCIWOŚCI, ZASTOSOWANIE I SKŁAD
Skład żółtlicy nie jest jeszcze do końca poznany. Ziele żółtlicy jest źródłem witaminy C, potasu, żelaza, krzemu, kwasu kawowego i chlorogenowego, bioflawonoidów, przeciwzakrzepowych kumarynowców i poliacetylenów. Zawiera laktony. Działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciwalergicznie, detoksykująco, ochronnie na miąższ wątroby (hepatoprotekcyjnie) i pobudza regenerację tkanek. Wywiera wpływ immunostymulujący i przeciwwysiękowy. Reguluje przemianę materii.
Żółtlica korzystnie działa na wątrobę przy wirusowym zapaleniu oraz po zatruciach (pobudza regenerację hepatocytów).
Wyciągi z żółtlicy zastosowane na skórę działają przeciwzapalnie i przeciwdrobnoustrojowo. Pobudzają naskórnikowanie i ziarninowanie. Aktywują procesy odnowy i odtruwania skóry. Wzmacniają włosy (odżywcze i przeciwzapalne na cebulki włosowe). Podnoszą wilgotność i elastyczność skóry. Wyciąg z żółtlicy w formie śmietanki, toniku, kremu, oleju można stosować do pielęgnowania cery suchej, naczynkowej, rumieniowej, zaskórnikowej, z przebarwieniami i wysiękami, łuszczycowej i alergicznej.
Surowcem jest kwitnące ziele, zbieramy je przez cały okres kwitnienia, do celów konsumpcyjnych od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Ziele suszymy rozłożone w ciemnym przewiewnym miejscu lub w temperaturze maksymalnie 40 stopni C.
Młode pędy lub same listki można spożywać w formie sałatek oraz przyrządzać po zmieleniu jak szpinak. Działają odżywczo i odtruwająco, są bardzo smaczne.
NAPAR
2 łyżki ziela zalać 250-400 ml wrzącej wody, odstawić na 20 minut pod przykryciem, przecedzić. Pić 3-4 razy dziennie po 200 ml. Dzieci – 100-150 ml.
Napar z suchego ziela można pić jako środek wzmacniający i metaboliczny bez ryzyka przedawkowania. Może być alternatywą dla herbaty, lecz jest pozbawiony działania pobudzającego ośrodkowy układ nerwowy.
Napar można stosować na okłady na oczy przy “cieniach i workach” pod oczami oraz przy stanach zapalnych i zakażeniach bakteryjnych spojówek oraz powiek.
MACERAT
4 łyżki świeżego, zmielonego ziela zalać 250 ml. wody przegotowanej o temperaturze pokojowej; przykryć i macerować 6-8 godzin; przecedzić. Pić 3 razy dziennie po 100 ml. dzieci – 50 ml.
INTRAKT
Intrakt z ziela żółtlicy to dobry środek wzmacniający i odtruwający. Intrakt można przygotować na lekkim alkoholu lub na winie.
1 część ziela wytrawiać z 3 częściami alkoholu lub czerwonego wina wytrawnego, mocnego. Po 14 dniach przefiltrować i zażywać po 1 kieliszku dziennie na poprawę krążenia wieńcowego, jako immunostymulator, dla wzmocnienia fizycznego i jako środek przeciwmiażdżycowy oraz dla regulacji metabolizmu.
ALKOHOLATURA NA ZIMNO
1 szklankę świeżego i zmielonego ziela zalać 300 ml wódki lub wina, wytrawiać 7 dni, przefiltrować. Zażywać 3 razy dziennie po 2 łyżeczki.
OLEJOWY MACERAT NA OCZYSZCZENIE
Ziele żółtlicy utarte z olejem lnianym lub oliwką z oliwek (zieloną i mętną) świetnie działa żółciopędnie i żółciotwórczo, pobudza wydalanie złogów żółciowych, pobudza procesy detoksykacji i oczyszczania jelit, reguluje wypróżnienia.
W tym celu ucieramy liście żółtlicy z dobrej jakości olejem i przekładamy do słoika.
Zażywamy po 3 łyżki na czczo rano i popołudniu, w tym czasie przyjemy jedynie dobrej jakości wodę i stosujemy głodówkę przez 2-3 dni. To stara metoda na oczyszczenie organizmu z ksenobiotyków, szkodliwych metabolitów. Korzystnie działa przy przewlekłych chorobach skóry i “zastojach metabolicznych”.
NALEWKA
1 szklankę suchego ziela zalać 400 ml wina, wytrawiać 14 dni, przefiltrować. Zażywać 3 razy dziennie po 1 łyżce stołowej.
Wodne i alkoholowe wyciągi z żółtlic można stosować jednocześnie zewnętrznie w postaci okładów lub częstych przemywań.
WINKO ŻÓŁTLICOWE
Ziele na winko zbieramy w czasie kwitnienia. Kroimy na drobne kawałki, napełniamy słój, skrapiamy spirytusem, mieszamy i pozostawiamy na 15 minut. Następnie zalewamy czerwonym winem podgrzanym do temperatury 60 stopni C. w proporcji 1 część ziela, 3 części alkoholu. Następnie dolewamy jeszcze odrobinę spirytusu, zakręcamy słoik i pozostawiamy w ciemnym miejscu na 14 dni. Pamiętając aby od czasu do czasu potrząsać słojem. Po 14 dniach zlewamy wino. Zażywamy po 50 ml.
MAŚĆ
Świeże ziele żółtlicy skrapiamy alkoholem. Po 15 minutach dodajemy olej kokosowy lub olej z konopi (oryginalny przepis podaje masło kozie lub smalec, ja podaję olej kokosowy ponieważ nie używam produktów odzwierzęcych) i ucieramy w moździerzu na gładką masę.
Maść idealnie nadaje się do leczenia różnego rodzaju problemów skórnych, trudno gojących ran, doskonała przy egzemach i wszelkich wypryskach.
MACERAT OLEJOWY
Świeże ziele (kwiaty i młode listki) skrapiamy 40% alkoholem i pozostawiamy na ok 20 min. Przekładamy do słoika. Zalewamy olejem w temperaturze ok. 80 stopni co ustabilizuje olej m.in. poprzez dezaktywację enzymów odpowiedzialnych za jego psucie. Kwiaty nie mogą wystawać ponad olej, ponieważ przyspiesza to rozwój bakterii.
Macerat odstawiamy na około 2 tygodnie w ciepłe miejsce i pamiętamy o tym aby codziennie porządnie potrząsnąć słoikiem. Po tym czasie zlewamy go do ciemnych butelek i chronimy przed dostępem światła. Aby zakonserwować macerat możemy dodać do niego witaminy E (ok. 1% całości).
WIOSENNA SAŁATKA DZIEWANNY
Składniki:
pęczek rzodkiewek,
1 mały pomidor śliwkowy,
0,5 ogórka,
0,5 cebuli,
garść pokrzywy i podagrycznika,
parę młodych listków żółtlicy i krwawnika,
parę listków kurdybanka,
parę listków czosnku niedźwiedziego,
parę stokrotek,
łyżka pestek granatu,
sok z cytryny, pieprz, sól.
Warzywa pokroić w plasterki, liście poszarpać na drobne kawałki, skropić sokiem z cytryny, doprawić. Posypać kwiatami i pestkami.
Jeśli używasz oliwy możesz zrobić sos czosnkowy na bazie oliwy.
Mieszam ogórka i pomidora, taki zestaw nie powoduje żadnych dolegliwości i żadnych wielkich strat oprócz odrobiny witaminy C, która jest tak powszechnie i wszędzie obecna, przy frutariańskiej czy witariańskiej diecie, to tak naprawdę to żadna strata.
PESTO Z ŻÓŁTLICY
Garść młodych listków żółtlicy,
1 awokado,
2 ząbki czosnku,
sok z cytryny,
sól, pieprz do smaku.
Wszystkie składniki zblendować.
Ajiaco Bogotano – kolumbijska zupa ziemniaczana z żółtlicą po wegańsku.
W oryginalnym przepisie zamiast boczniaków jest niestety kurczak. Zastąpiłam go boczniakami i wyszło pysznie. Pamiętajmy zwierzęta są do kochania, nie do zjadania.
Składniki:
1,4 cebuli, ząbek czosnku, mały pęczek kolendry, mała łodyga selera naciowego, 2 litry wody, mały pęczek szczypiorku, pęczek pędów żółtlicy, szklanka boczniaków, aji salsa (kolumbijski pikantny sos: łyżeczka posiekanego pomidora, papryczka chilli, łyżka soku z limonki lub cytryny, 2 kolby kukurydzy, 0,5 małej cukinii (w oryginalnym przepisie są ziemniaki, te również zastąpiłam, ale jeśli spożywacie ziemniaki możecie zamiast cukinii dać około 1 kg. ziemniaków), łyżka octu jabłkowego, szczypta posiekanych liści kolendry, 1/4 szklanki posiekanej dymki, posiekany ząbek czosnku), 2 łyżki kaparów z zalewy, 2 awokado.
W płóciennym woreczku umieszczamy cebulę, czosnek, kolendrę i seler. Wkładamy do dużego garnka i zalewamy wodą. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy pół godziny na małym ogniu. W międzyczasie posolone odrobinę boczniaki dusimy z odrobiną tłuszczu i wody. Do wywaru dodajemy kukurydzę, w wersji z ziemniakami dodajemy ziemniaki pokrojone w drobną kostkę i połowę posiekanego pęczka żółtlicy. Gotujemy aż ziemniaki rozgotują się na papkę. Jeśli zostaną jeszcze jakieś kawałki, rozgniatamy je tłuczkiem. W wersji bez ziemniaków, dodajemy cukinię pokrojoną w drobną kostkę i żółtlicę, również gotujemy do momentu, aż cukinia się rozpadnie. Wyjmujemy kukurydzę, kroimy ją w poprzek na kawałki (ok. 5 cm) i z powrotem wrzucamy do garnka (potem kawałki kukurydzy wyjmuje się i obgryza) wraz z drugą połową posiekanej żółtlicy oraz posiekanym szczypiorkiem lub szalotką. Usuwamy z zupy płótno z przyprawami. Dodajemy uduszone do miękkości boczniaki. Doprawiamy zupę solą i pieprzem. Przelewamy do talerzy, dodajemy salsę, kapary, pokrojone na kawałki awokado i śmietanę.
Oryginalny przepis na zupę pochodzi od Łukasz Łuczaj
Wpis zaczerpnięty : magicznyzielnikdziewanny.com