Świadek historii – Babka odprawiała gusła, modliła się, żegnała i odpędzała złe duchy, choroby
MARIAN DZIADOSZ – relacja świadka
Babka odprawiała gusła, modliła się, żegnała i odpędzała złe duchy,
choroby
Marian Dziadosz: Jeździliśmy z dziećmi, ze swoimi, właśnie do tej miejscowości. […]
Jechało się do takiej babci, właśnie to się nazywały zamowy, zamawiała inaczej,
jechało się tam z dzieckiem czy ze starszym nawet, czy koszule nawet [samą się
zawoziło]. […] Nie musiało być dziecko i ona mówiła, i to prawdę mówiła. Wylewała
wosk jak się pojechało na przykład z dzieckiem nie, rozpuszczała wosk, wylewała
przez no i tak miała tak nawiązane takich supełków, takie kluczyki takie coś, kostki
nie, jak szaman takie coś.
Hanna Dziadosz: Tak i ona odprawiała to… […] Te gusła takie.
M.D: Żegnała się, modliła nie, tak jakby odpędzała te złe duchy, te te choroby takie.
H.D: Odczyniała po prostu to co… […] w tym dziecku było. […] I trzy razy się
żegnała…
M.D: I nad głową to wylewała nie, ten wosk, na głowę […]. Nad pojemnik z wodą
zimną.
[…] Bo później ten wosk topił się i kształt wychodził i na przykład u nas z dzieckiem
śmy pojechali, bo tak się wiło i bolało, no to doktor powiedział, że to kolka, taki krwiak
się nazywa… […] Dziecinna, ale no to było już za długo, więc co nam to zależy, tylko
trzeba w to wierzyć, myśmy w to uwierzyli, pojechaliśmy do Giełczy [Giełczwi] do tej
babki. Wchodziemy, chałupinka tak nie wiadomo co, tam wszystko każdy może
wejść. Raz jak pojechałem, jej syn, takie opuszczone, z sąsiadem piją wódkę, na
łóżkach koty, babkowina taka widać, że węglem rozpalała, po co myśmy tu
przyjechali, ale nic, na tym na tej wodzie ten wosk jak się z już zlepił, wyszło, mówi
[znachorka, że] były dwie osoby jedna wyższa, druga niższa […] już były dwie facetki
córka z matką, […] już się zgadza, nie było was w chałupie, w łóżeczku dziecko
leżało, przyszły, nie powinny iść do tego pokoju tylko powinny pójść dalej, ale że
nikogo nie było, poszły i o jakie ładne dziecko i od tego się zrobiło. Przyjechaliśmy do
domu, przestraszyliśmy się, dziecko śpi, a ono po nocach nie spało, dziecko śpi.
Przyjechaliśmy całą noc, rano dziecko do jedzenia nie wstaje. […] W ogóle my w
kropce, że dziecko nie wstaje, no budzić, no a niech se śpi, ją popuścił ból brzucha,
ona była wymęczona już po tych nocach gdzie jak sam człowiek nie wyspany a
dziecko, to tylko z rąk na ręce tak po nocach chodzili.
H. D.: Przed wschodem, przed zachodem słońca trzeba było nad dzieckiem wylać
jajko…[Zaleciła ta babka] jak przyjedziemy do domu, z miotły urwać gałązków cztery,
pięć zrobić o taki… […] Taki pędzelek…
M.D.: No. I przez te patyczki to jajko przelać. […] Białko same, żółtko nie.
H.D: Tylko białko do szklanki z wodą. […] Jedna osoba trzyma, ja wylewam na
dziecka główkę…
M.D: Dziecko śpi nie.[…] Żeby się nie przestraszyło, że coś.
H.D: To jajko, białko w tej szklance podstawia się pod łyżeczką i ono będzie do
następnego razu wylania i tak się robi czyli dwa razy na dzień, przed wschodem,
przed zachodem, trzy razy przez trzy dni.
M.D: Przez trzy dni, dwa razy.
H.D: I na oknie […] Od zachodniej strony…
M.D: Co łóżeczko stało.
H.D: Szklanka z wodą i kromka chleba też stała trzy dni… […] Nie wiem do czego, bo
ona nie powiedziała do czego […] miała służyć, ona takie dała zalecenia i to wszystko
tak żeśmy zrobili. […] jak już to postoi to białko w tej wodzie za dwie godziny i wtedy
wykształcają się takie ni to osoby ni to takie…
M.D: Kształty jakieś. […] Tak i to wyszło co u niej, wyszło tylko, że to takie jak z jajka
[…] dwa posążki, dwie osoby jedna wyższa druga mniejsza, tylko że to cieniutkie
wyszło, ale na tych końcówkach w szklance jak to białko było, dwie główki, jedna i
druga to dwie osoby
Redakcja: Piotr Lasota, Justyna Olik
Copyright © Ośrodek “Brama Grodzka – Teatr NN”
2013-04-26, Krzczonów