Rola brzozy w wierzeniach ludowych oraz w medycynie ludowej…
Brzoza (Betula L.) – należy do rodziny brzozowatych (Betulaceae A. Gray).
W stanie dzikim brzozy występują w strefie umiarkowanej i arktycznej Europy,
Azji i Ameryce Północnej. W różnych systemach taksonomicznych wyróżnia
się od 30 do nawet 100 gatunków.
Była uosobieniem kobiecego piękna, dziewczęcej
niewinności i dziewictwa. Łączono z nią kult słowiańskiej opiekuńczej bogini,
Matki Ziemi Makoszy. Zarówno dąb, jak i brzoza to drzewa silnie związane
ze słowiańską symboliką płci. Słowiański mężczyzna powinien być jak dąb –
silny, dobrze zbudowany i nieugięty, zaś od kobiety oczekuje się typowej dla
brzóz delikatności. Jeszcze dziś gdzieniegdzie na wsiach młode, atrakcyjne
kobiety określa się mianem „brzózek”. Wisława Szymborska w swoim wierszu
„Za blisko żeby mu się śnić” pisze: ograniczona do własnej postaci, a byłam
brzozą, byłam jaszczurką”
Niegdysiejsze święto witania wiosny, które
przypadało w równonoc, rozpoczynało kilkudniowy cykl obrzędów związanych z żegnaniem zimy i witaniem wiosny. W czasie Święta Jarych Godów
brzoza odgrywała bardzo dużą rolę. Podczas Śmigusa Dyngusa i oblewania
się wodą, panny smagały młodzieńców witkami dębowymi, a chłopcy smagali
dziewczęta witkami brzozowymi. Gałęzie brzozy najprawdopodobniej za
sprawą swoistej „kobiecej” wiotkości, doczekały się odrębnej nazwy; witkami
bowiem nie określa się gałęzi żadnego innego drzewa. Brzoza od zawsze
kojarzona była z wiosną. Od niej wzięła się pierwotna nazwa miesiąca marca:
„brzezień” czyli miesiąc brzóz. Dla Słowian brzoza była obok dębu drzewem
boskim. Wierzono, że posadzona na grobie zmarłego, jest schronieniem jego
duszy, stoi na straży świętości tego miejsca. Stąd, po chrystianizacji wierzeń,
stała się popularnym materiałem na nagrobny krzyż. W Wielkopolsce o samotnie rosnących brzozach mówiono, że wśród ich korzeni spoczywa człowiek – grzesznik, skoro pochowany został w ziemi niepoświęconej i skutkiem
tego w drzewie zamiast życiodajnych soków krąży jego krew. Zasadzone nad
grobem drzewo z czasem pochylało się nad nim, niejako otulając zmarłego swoimi gałęziami.
W przedchrześcijańskiej Polsce brzozy sadzono po północnej stronie mogiły, aby zmarłemu nie zasłaniało widoku na wędrujące
słońce, a drzewo mogło czule oplatać witkami mogiłę i opłakiwać zmarłego.
W okolicach Nałęczowa śmierć mieszkańca obwieszczano niosąc po okolicy
wianek wykonany z gałązek tego drzewa .
Szamani przygotowywali z niej
talizmany i amulety, rózgi, które miały odpędzać złe duchy, choroby, chroniły
przed złą energią i mocami. Druidzi używali gałązek brzozy do nauczania
i wtajemniczania swoich praktykantów w arkana wiedzy. Wiedźmy używały
mioteł zrobionych z witek brzozy między które zaplątywały wszelkie choroby.
Uzdrowiciele używali pęków gałązek brzozowych do wypędzania chorób,
a egzorcyści do wypędzania demonów. Brzozową rózgą wymierzano dzieciom
kary cielesne, kierując się zasadą, iż: Rózeczką dziateczki Duch Święty bić radzi,
rózeczka dziateczkom nigdy nie zawadzi.
Z brzozy sporządzano także
kołyski dla dzieci, wierząc, że zapewni im to ochronę przed „złym okiem”.
Kobiety mające trudności z zajściem w ciążę, prosiły brzozę o błogosławieństwo i rychłe macierzyństwo. W wierzeniach Skandynawów wiązała się
z płodnością; dla jej pobudzenia brzozowymi rózgami smagano bydło, a także
młode mężatki podczas obrzędów weselnych. W średniowieczu brzozowe
witki służyły do wypędzania złych duchów z ciał opętanych. Ponad 100 lat
temu dbano o to, by krowy na pierwszy wiosenny wypas były zaganiane
witkami brzozowymi, co miało je uchronić przed urokami, zapewnić zdrowie
i mleczność. W niektórych rejonach naszego kraju wierzono, że ukąszenie
przez mrówki żyjące w mrowisku położonym u stóp starej brzozy pozwala
uleczyć paraliż, niedowład lub reumatyzm. Brzoza jest drzewem obecnym
do dziś podczas święta Bożego Ciała – jej gałązki obok buka służą do dekoracji
ołtarzy. Po zakończeniu uroczystości, wierni, biorący udział w procesji zabierają je do swoich domów, wierząc, że chronią przed wszelkimi żywiołami
i nieszczęściami . Jest wykorzystywana w takich chrześcijańskich świętach
jak Wielkanoc, Zielone Świątki czy Matki Boskiej Zielnej. We wsiach położonych przy granicy z Białorusią, gdzie mieszka ludność wyznania prawosławnego na Zielonyje Świątki nada było ubierać całuju chatu w gałązki brzozy,
patom nada etyje gałązki na dwa tyżni wsadzić do ziemli kob nie było kretów [7].
Syberyjscy znachorzy nazywali brzozę drzewem naznaczonym przez Boga,
wykazywała bowiem wyjątkowo mocne właściwości lecznicze. Mówiono, że
jest to jedyne drzewo, w które nigdy nie uderza piorun. Z brzozowymi miotłami związane były przesądy. Kiedy przewrócona miotła upadła na próg
chaty, wróżyło to rychłą śmierć kogoś z domu. Jeżeli miotła była stara, miał
umrzeć ktoś stary, w przeciwnym wypadku śmierć czekała kogoś młodego.
Dawniej przy każdej słowiańskiej chacie stała brzozowa miotła, która służyła
do omiatania zabłoconych czy zapiaszczonych stóp i pomagała utrzymać
w gospodarstwie porządek, ale co najważniejsze miała także chronić przed
nieżyczliwością, intruzami, złym urokiem, czy chorobami. Z brzozą związane
są także przesądy dotyczące przepędzania chorób, a dokładniej „zamawiania
chorób”. W folklorze Słowian chorzy na dreszcze potrząsali brzozami, zwracając się z prośbą do drzewa, by i ono potrząsnęło nim, ale tylko raz, a potem
przestało. Choroba miała, tym sposobem, odejść na zawsze . Ludowy
zabobon głosił, że brzozą można było się posłużyć, aby spowodować cierpienie
innych. Aby wywołać atak kolki należało w brzozę wbić nóż, wypowiadając
przy tym zaklęcie. W europejskim folklorze panowało przekonanie, że witki
brzozowe wyrastające ze zrakowaciałej gałęzi, stanowią panaceum na wzrost.
Ten, kto chciał urosnąć powinien więc spożyć taką gałązkę. Nosiły one nawet
specjalną nazwę czarcich mioteł. W Polsce, Skandynawii i Rosji, w czasach
głodu, z pni brzóz pozyskiwano miazgę, którą następnie dodawano do mąki
na chleb, polewki lub zjadano po upieczeniu. Głębsza warstwa kory, odpowiednio pokrojona, służyła jako substytut makaronu. Na Kurpiach robiono też polewkę z zakiszonych w drewnianym naczyniu rozwijających się pączków
liściowych . Istnieją doniesienia, że już w paleolicie stosowano korę do
usztywniania złamanych kończyn. Pasy kory moczono w wodzie, by zmiękła,
a następie obkładano nią kończynę – po wyschnięciu twardniała i unieruchamiała złamanie. Lecznicze właściwości brzozy znane były już w średniowieczu, opisywali je wielcy znawcy zielarstwa tamtych czasów: św. Hildegarda
z Bingen, Konrad de Megenburg i Mathiolus.
Benedyktynka Hildegarda z Bingen polecała stosowanie świeżych pączków w chorobach skóry. Natomiast
w XIII i XIV wieku brzoza brodawkowata była powszechnie wykorzystywana
w leczeniu dolegliwości bólowych wątroby i w problemach z nerkami. W XIX
wieku stanowiła panaceum na febrę. Gdy ma przyjść febra, zrywa chory zwitek
włosów z głowy, wydziera kawałek z ubrania, zatyka je w otwór wydrążonej
na ten cel brzozy i zabija kołkiem głogowym. Przyczem mówi „Tu cię zabijam,
abyś mnie nigdy nie nachodziła”. Wracając nie należy oglądać się za siebie;
nikomu nie odpowiadać – a zimnica przejdzie”
Okładami ze świeżych,
wiosennych liści brzozowych leczono reumatyzm, artretyzm, bóle mięśniowe;
sok zalecano na choroby wątroby oraz wzmacniająco w stanach ogólnego
wyczerpania, zaś napar z liści lub gałązek z liśćmi zalecano przy czerwonce
(krwawej biegunce) i stanach zapalnych pęcherza moczowego.
Lud w Małopolsce zachodniej pije sok brzozowy przeciw suchotom, kaszlowi silnemu
i dychawicy. W Bocheńskiem brzozowe listki wiosenne gotuje się i używa do
kąpieli dla chorych na gruźlicę.
W Kieleckiem na ból gardła piją odwar z brzeziny, która zdobiła ołtarze w oktawę Boże Ciała.
W Ropczyckiem służy brzoza do leczenia chorób ocznych. Gdy się komu na oku robi łuszczka (katarakta),
winien nad ogniem z brzozowych prętów potrzymać zimny obuch siekiery,
a skoro na nim osiądzie rosa, posmarować nią oko, a łuszczka ginie .
Ojciec
Grzegorz Sroka polecał napar z liści brzozy (obok pokrzywy, kwiatostanu
lipy, koszyczka rumianku, liści melisy, mięty pieprzowej, kłączy perzu i korzenia łopianu) w mieszankach, pomocnych przy łysieniu łojotokowym
i plackowatym
Wiele korzyści dla zdrowia ma chłostanie się miotełkami
z gałęzi brzozy po plecach i nogach np. w saunie. Zabieg taki pobudza przemianę materii, rozgrzewa, wywołuje poty oraz działa miejscowo przeciwzapalnie. Dziegieć jeszcze kilka lat temu używano do konserwowania skór,
drewna, leczenia chorób skóry ludzi i zwierząt. Stosowany był także do walki
z pasożytami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Obecnie nadal stanowi składnik
mydeł, szamponów. Służy też do odstraszania owadów, leczenia kopyt i racic
oraz stosuje się go przy niektórych problemach skórnych. Korę brzozy wykorzystywano jako materiał izolacyjny; służyła też do krycia dachów. Wewnętrzna strona wierzchniej warstwy kory przyłożona do podeszwy nóg
otwiera pory, powoduje pocenie i oczyszczanie organizmu. Spodnia warstwa
kory zbierana wiosną służyła dawniej za pokarm w czasach głodu.
W medycynie ludowej był stosowany do okładów w bólach reumatycznych, przeciwbólowo i przeciwgorączkowo, w stanach grypowych z wysoką temperaturą i bólem gardła.
Preparaty
z liści brzozy wyraźnie zwiększają wydalanie moczu, a z nim jonów sodu
i chloru oraz w znacznym stopniu kwasu moczowego. Wykazują też słabe
działanie napotne oraz ochronne na miąższ wątroby. Liście działają saluretycznie, stąd ich zastosowanie w przewlekłych schorzeniach dróg moczowych,
połączonych ze skąpomoczem, obrzękach pochodzenia nerkowego i dnie
moczanowej