Podlaskie szeptuchy. Kim są? Poznaj ich tajemnice i ludzkie historie
Ta specjalizacja jest w pewnym sensie dziedziczna, z matki na córki, często dalsze krewne, nawet sąsiadów. To szeptucha wybiera swoją następczynię. I raczej nie zdarza się, by ktoś z tego przywileju zrezygnował. – To w końcu dar od Boga
Szeptuchy na Podlasiu są tematem mało odkrytym. Jedni wierzą, inni negują. Dziś jednak nie będę oceniać, czy wizyta u Szeptuchy to dobry lub zły krok. Będąc rdzennym Podlasianinem kilkukrotnie sam korzystałem z takich usług. Dziś chciałabym podzielić się z Tobą dwoma ciekawymi aspektami. Pierwszy opowiada o tym skąd prawdopodobnie wziął się zawód Szeptuchy w Polsce oraz drugi o historiach ludzi, którzy byli u Szeptuchy z prośbą o pomoc, m.in. uzdrowienie z ciężkiej choroby.
Skąd przywędrował do Polski zawód Szeptuchy?
Okazuje się, że w Rosji już od dawien dawna funkcjonują Szeptuchy, które zamawiały chorobę. Zamawianie oznacza w potocznym języku zaklinanie, zażegnywanie choroby. Starsza kobieta obdażona wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenie wciela w życie praktyki lecznicze z modlitwą i jak niektórzy wspominają ze znajomością magii. Modlitwy swe kieruje do sił wyższych, takich jak Boga, Marii, Jezusa i innych świętych, aby pomogli w przezwyciężeniu choroby.
Głównym sukcesem całego procesu jest odpowiednio dobrana formuła. Ludzie powiadają, że aby modlitwa zadziałała to musi być wypowiadana w odpowiedni sposób. Szeptuchy wierzą, że “słowo może stać się ciałem”. Cały obrządek przeprowadzany jest szeptem lub śpiewem.
Do Szeptuch przychodzili i przychodzą ludzie, którzy borykają się z ciężką chorobą, na którą lekarze rozkładają ręce.
Przykład słów wypowiadanych przez Szeptuchy
Słowa wypowiadane przeciwko chorobie róży.
“Różo, różo, różo uchodź!
Uchodź za groby
Uwolnij żyjących
Maryjo Matko Boża
Zadaj koniec róży”.
Czy są również mężczyźni, którzy leczą?
Tak. Nazywani są Szeptunami, a czasami znachorami. Jest ich znacząco mniej, niż Szeptuch.
Ile kosztuje wizyta u Szeptuchy?
Szeptuchy pomagają wszystkim, którzy poproszą o pomoc. No chyba, że osoba potrzebująca wykaże się arogancją i brakiem szacunku. Koszt wizyty jest darmowy, jednak przyjęło się, że każdy daje “ile może”. Szeptuchy część swojego zarobku przeznaczają na przeżycie (jedzenie, rachunki), a drugą część przekazują na ofiarę dla lokalnej cerkwi.
Kto może zostać Szeptuchą lub Szeptunem?
Tylko osoba, która posiada tajemną wiedzę uleczania. Prawda jednak jest taka, że Szeptuchy starają się przekazywać swoją wiedzę z pokolenia na pokolenie, żeby nie umarła razem z nimi.
Najbardziej znane Szeptuchy w Polsce?
Doro pisze: A znasz może adres?
Monika pisze: A znam opowieści o pani z Orli, która pomogła wielu osobom. Tych historii jest wiele! Osobiście nie byłam u niej, ale widziałam samochody z rejestracjami nawet z zagranicy, stojącymi już o świcie przed jej miejscowością. Taka kolejka była.
Beata pisze: Serwinka była chyba najbardziej znana.
Elżbieta odpowiada: Nadal by przyjmowała, gdyby nie pandemia. “Na Lubelszczyźnie, w miejscowości Tarło, żyje Serwinka, starsza kobieta, która w wiejskiej chacie przyjmuje osoby poszukujące pomocy po złamaniach, zwichnięciach, z problemami z kręgosłupem, stawami i ścięgnami, czyli z ogólnie pojętymi problemami ze szkieletem.
Nie jest to znachorka odprawiająca czary, cudownie lecząca nieuleczalne choroby, czy przywracająca do życia śmiertelnie chorych. Nie poda nam cudownie leczących specyfików ani nie poleci nam odprawiania modlitw czy rytuałów. Nie usłyszycie od niej rzeczy typu: “posmaruj sobie to jajkiem, startym pazurem koguta w czasie gdy księżyc w nowiu”. Nic z tych rzeczy. Kobieta łamie kości i nastawia je na żywca. I robi to fenomenalnie. Zgłaszają się do niej lekarze ze swoimi schorzeniami, pomoc uzyskują osoby, które spotkały się z bezsilnością lekarzy, osoby po nieprawidłowo prowadzonym leczeniu szpitalnym, a nawet bardzo znani sportowcy.”
Historie ludzi, którzy byli u Szeptuchy na Podlasiu
Z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować wszystkim osobom, które podzieliły się swoimi historiami. Muszę przyznać, że podczas czytania niektórych miałem ciarki na plecach. Pozwoliłem sobie zredagować oraz skrócić niektóre nadesłane wiadomości, tak by wyciągnąć z nich sedno przekazu.
Marta pisze: Jak byłam mała to rósł mi guzek na powiece i nie mogłam otwierać całkowicie oka, po wizycie u Babki zniknęło w ciągu kilku dni. A to jeszcze nic, znam osobiście dziewczynę, która w dzieciństwie się przestraszyła i zaczęła mocno jąkać, lekarze nie umieli jej pomóc, a po modlitwie u Babki dziewczynka następnego dnia mówiła normalnie.
Anna pisze: Należę do tych osób które zawdzięczają zdrowie i nie ma co ukrywać również i życie Pani z Orli. 41 lat temu urodziłam się jako wcześniak w 7 miesiącu ciąży, stan mój był bardzo poważny, a lekarze nie dawali rodzicom nawet cienia nadzieji na moje przeżycie. Sam ordynator powiedział że: “zwłok nie leczy”, a zamiast kupywać dla niego drogi koniak, niech pieniądze przeznaczą na zakup trumny bo to kwestia godzin.
Zrozpaczeni rodzice poprosili o pomoc „Babkę z Orli”, ta odprawiła swoje modły i podarowała zawiniątko z instrukcją, co mają zrobić. W nocy ciocia weszła na oddział na którym leżałam, początkowo pielęgniarki nie chciały jej wpuścić ale „sława” Szeptuchy z Orli jest w Białymstoku dość żywa po dziś dzień i pozwoliły, by ta odprawiła rytuał.
Babka uprzedziła rodziców że w ciągu 24 godzin, mój stan się pogorszy, ale jeśli przeżyję je to będę żyła. I Tak się stało. Powróciłam do Orli jeszcze dwa razy, mając kilka i kilkanaście lat. Za pierwszym razem rodzice chcieli podziękować Babce. Ta poprosiła bym usiadła na taborecie w kuchni, zakryła mi głowę lnianą ścierką, a nad głową spaliła pukłe lnu, odmawiając przy tym modlitwy w języku starocerkiewnym, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Resztki spalonego lnu, kawałek chleba i coś jeszcze zawinęła w papier i przykazała nie otwierać tego zawiniątka oraz wyrzucić go na pierwszym rozstaju dróg, nie odwracając się przy tym.
Za drugim razem wizyta przebiegła podobnie. Z tą jednak różnicą, że zanim usiadłam Babka obtoczyła wokół mnie kurze jajko po czym je rozbiła w środku było ono czarne jak smoła, twierdziła że ktoś rzucił na mnie urok. Jak poprzednio usiadłam na środku kuchni, zasłoniła mi głowę.
Można w to wierzyć lub nie, ale Szeptuchy mają moc zwłaszcza perswazji, bo swoją empatią, życzliwością i otwartością dają wiarę, tym którzy stracili już wszelką nadzieję. Sama należę do osób sceptycznych i racjonalnie podchodzę do wszystkiego, ale są w naszym życiu sytuację, których nie da się wyjaśnić racjonalnym rozumem. Być może to jedynie wdrukowana w nasze DNA głęboka wiara naszych przodków, a może to strach przed szybkim rozwojem nauki, każe nam wierzyć w magiczne moce Szeptuch.
Jedno jest pewne ludowa magia jest wciąż bardzo żywa zwłaszcza u nas na Podlasiu. W dobie gdzie lekarze nie mają zwyczajnie czasu na rozmowę z pacjentem lub gdy terminy wizyt do specjalistów są wydłużone w czasie lub zwyczajnie nie stać nas na prywatne leczenie, uciekamy się do guseł i wierzymy w ich moc. A historie zasłyszane u innych, tylko utwierdzają nas i pogłębiają tę wiarę.
Gdyby Pan mnie spytał: Czy wierzę? Pewnie usłyszałby Pan odpowiedź, że jestem w temacie Szeptuch kompletną agnostką i podążając za myślą B. Russella, nie mam dostatecznych argumentów, by zaprzeczyć lub potwierdzić prawdziwości ich mocy. W większości są to osoby które nie szkodzą, a jedynie pomagają, dając wiarę, a jak wiadomo wiara to potężna siła zmieniającą czasem placebo w lek ratujący życie.
Małgorzata pisze: Moje kilkudniowe dziecko zaczęło ciężko oddychać. Biegiem do lekarza. Badania, szpital, diagnoza – poważna operacja krtani. Dziecko coraz bardziej zaczęło chrapotać do takiego stopnia, że trzymając mego syna w czasie chrztu, ktoś mnie pytał, czy on tak bardzo przeziębiony.
Lekarz na wizycie opowiadał mi przebieg operacji. Oczywiście na otwartej klatce piersiowej. Zadaje mi pytanie: Czy zgadzam się, żeby studenci byli, bo to bardzo rzadki przypadek. Termin ustalony. Ktoś ze znajomych mi mówi: Jedź do Orli. Pojechałam i wiecie co? Po kilku dniach budzę się w nocy i jest cichutko. Mój syn nie chrapocze! Z duszą na ramieniu podbiegam do łóżeczka. Milion myśli! Coś złego się stało. A mój synek oddycha cichutko i smacznie śpi. Dziś ma 19 lat.
Aleksandra pisze: Mam w rodzinie osoby, które korzystały. Jednej dziewczynce po wypadku włosy się codziennie zwijały w duży kołtun. Trwało to kilka miesięcy. Po wizycie u Szeptuchy ustąpiło. Kolejny przypadek też z dzieckiem, gdy nie mogło przez pierwsze kilka lat rozstać się mamą. Nawet na kilka minut, dosłownie. Po wizycie u Szeptuchy, ustąpiło.
Joanna pisze: Byłam i ja, z siostrą jako dzieci. Koniec lat siedemdziesiątych, jak się nie mylę. Pamiętam tę wizytę do dziś. Dodam, że siostrę dzięki niej uniknęła operacji.
Paulina pisze: U prawdziwej szeptuchy nie byłam, choć chciałam się wybrać. W wielu wsiach są osoby, które umieją “kaczać” popiołem, jeśli, np: kogoś przewiało (chodzi o to, że przyczyną dolegliwości jest wiatr). Miałam okazję skorzystać, gdy miałam przewiane ucho, zatoki, a przed studniówka skręconą wręcz szyję. Dwa czy trzy razy się idzie (niektórym pomaga po pierwszej wizycie) i jak ręką odjął. Odprawiana jest przy tym normalnie modlitwa.
Szeptuchy z Podlasia przeciwko chrześcijaństwu
Cerkiew i Kościół mówią, że wszelkie działania Szeptuch są niezgodne z religią chrześcijańską. Prawda jednak jest prawdą praktyczną. W miejscowościach, gdzie służą Szeptuchy okoliczni mieszkańcy z władzami lokalnej cerkwi na czele są przyjaźnie nastawieni do nich.
Są jednak osoby, którym Szeptuchy na Podlasiu wręcz przeszkadzają. Jest ich niewiele.
Ania pisze: Mama mnie zabrała, żebym nie bała się burzy. W dzieciństwie oczywiście. Nie pomogło. Potem sama moja mama uznała, że to niezgodne z nauczaniem Cerkwi.
Tomasz pisze: Ja osobiście czuję delikatnie mówiąc wstręt do tego typu praktyk. A o tych sztuczkach z popiołem, kołtunami itp, itd długo by pisać.
Słów kilka podsumowania – Szeptuchy na Podlasiu
Szeptuchy na Podlasiu są z nami od wieków i stanowią tradycję. Biorąc pod uwagę efektywność w ich działaniu oraz wszelkie historie o uzdrowieniach, pokazują jak bardzo są potrzebne/potrzebni ludziom. Niestety z roku na rok Szeptuch i Szeptunów ubywa. Brakuje osób, które mogłyby odziedziczyć tajemną wiedzę. Z biegiem czasu prawdopodobnie ten staroświecki zawód umrze śmiercią naturalną. Wtedy będziemy zdani na czekanie na wizytę u kardiologa po 10 miesięcy. Brzmi groteskowo, jednak takie są realia.
Wiara czyni cuda. A jeśli Szeptuchy na Podlasiu i w innych miejsc Polski potrafią dodać otuchy i dać nadzieję, to czemu by nie skorzystać?
Źródło: https://jaktodaleko.pl/szeptuchy-na-podlasiu-historie-ludzi/