Odizolowane od świata plemię – sekretem na długowieczność
Przeszło pięćdziesiąt łat temu dr Robert McCarrison, znakomity angielski lekarz chirurg, podjął badania pewnych chorób
powszechnych wśród ludów Azji.
Był zainteresowany odkryciem, w jakim stopniu choroby u Hindusów są powodowane niewłaściwym pokarmem. Napisał w swojej książce: „Moje doświadczenie dostarcza przykładu rasy nieprześcignionej w swojej fizycznej doskonałości i w ogólnej wolności od chorób. Odnosi się to do ludzi z państwa Hunza, znajdującego się w najdalej położonym na północ miejscu Indii.
U tych ludzi trwanie życia jest niezwykle długie. W okresie siedmiu lat, które spędziłem wśród nich, moja pomoc lekarska polegała głównie na leczeniu uszkodzeń powypadkowych, usuwaniu starczej katarakty, operacjach plastycznych ziarnistych powłok, lub leczeniu chorób zupełnie nie związanych z pożywieniem.
W czasie przebywania z tymi ludźmi nigdy nie zaobserwowałem przypadku zaburzeń trawiennych lub gastrycznych, wrzodu dwunastnicy, wyrostka robaczkowego, zapalenia okrężnicy, raka. Wśród tych łudzi nieznane są takie zjawiska, jak ból brzucha, wrażliwość nerwowa, zmęczenie, niepokój, przeziębienie. Zwrócenie uwagi na te części ich ciała z reguły kojarzono wyłącznie z poczuciem głodu. Rzeczywiście,
ich brzuszne zdrowie, od kiedy wróciłem na zachód, dostarczyło mi rażącego kontrastu w porównaniu z dyspepsjami i
dolegliwościami panującymi nagminnie w naszych wysoko cywilizowanych społeczeństwach”.
Absorbowało go wciąż pytanie: „Jak to jest, że człowiek może być tak wspaniałą istotą pod względem fizycznym jak
Hunzowie?” Stąd prowadził obserwacje porównawcze w zakresie chorób u cywilizowanych i niecywilizowanych ludzi.
W r. 1927 dr McCarrison został mianowany dyrektorem Nutrition Research in India.
Do swoich doświadczeń wybrał szczury albinosy. Szczury są często używane w żywieniowych badaniach laboratoryjnych, ponieważ lubią one te same pokarmy co ludzie. Ich życie jest krótkie, dlatego można obserwować całą jego historię.
Do pierwszej fazy eksperymentu dr Carrison wybrał szczury zdrowe i umieścił je w dobrych warunkach z dostępem do
świeżego powietrza i słońca, wygodnie i czysto. Dieta składała się z pokarmów jadanych regularnie przez Hunzów: czapati robione z
pełnej mąki, lekko posmarowane świeżym masłem, kiełkowane nasiona strączkowe, świeża surowa marchew, surowa kapusta,
surowe mleko, mała porcja mięsa z kośćmi raz w tygodniu i mnóstwo wody do picia.
W tym doświadczeniu prawie 1.200 szczurów poddano obserwacji od urodzenia aż do dwudziestego siódmego miesiąca życia, to znaczy do wieku, który odpowiada wiekowi około pięćdziesięciu lat u człowieka. W tym stadium szczury karmione dietą Hunzów były zabijane i starannie badane.
Oto raport McCarrisona:
„W ciągu tych 27 miesięcy nie zdarzył się ani jeden przypadek zachorowania w tym świecie szczurów, żaden zgon z przyczyn naturalnych nie nastąpił u dorosłych osobników i oprócz kilku wypadków śmierci niemowląt, nie było zupełnie zgonów wśród młodych. Zarówno badania kliniczne, jak i sekcje wykazały, że są one zupełnie wolne od wszelkich chorób. Możliwe, że miały jakieś ukryte dolegliwości tego lub innego
rodzaju, ale jeżeli tak nawet było, to nie udało mi się znaleźć ani klinicznych, ani mikroskopowych objawów tych chorób”.
Ale na tym jego eksperymenty nie kończą. Następnie wziął szczury chore i utrzymywał je również na diecie Hunzów. A one wszystkie wyzdrowiały. Następnie wziął grupę szczurów, które umieścił w czystym, wygodnym otoczeniu i karmił je takim pokarmem, jaki najczęściej jadają ludzie w Indiach. Szczury żyły na różnych indyjskich dietach, które składały się z ryżu, nasion strączkowych, gotowanych warzyw z przyprawami. Wkrótce zaczęły zapadać na różne choroby i dolegliwości. Ponad 2000 szczurów karmionych błędną dietą indyjską zapadało na
schorzenia oczu, wrzody, czyraki, choroby zębów, skrzywienie kręgosłupa, wypadanie włosów, anemię, schorzenia skórne, serce,
nerki, osłabienie funkcji gruczołów i mnóstwo dolegliwości trawiennych.
Hunzowie jedzą głównie zboże (pszenicę, jęczmień, grykę i proso), zielone liściaste warzywa, ziemniaki, groch i fasolę,
zielony groszek i inne strączkowe, świeże mleko i maślankę, lassi — klarowane masło i ser, owoce, głównie morele i morwy świeże
i suszone w słońcu, mięso tylko przy wyjątkowych, rzadkich okazjach i wino robione z winogron. Zanalizujemy wartość odżywczą każdego z tych produktów i zobaczymy, dlaczego Hunzowie wybrali akurat te pokarmy do
swojej diety.
Z pokarmów zbożowych i na chleb jadają pszenicę i mnóstwo prosa. Groszek jest czasem mielony razem z pszenicą, czasem fasola, jęczmień i groch, wszystkie zmieszane razem i mielone na mąkę, z której robią płaskie chlebki, zwane czapati. Mielenie jest też inne. W mące pozostają całe ziarna i to podnosi bardzo pożywność mąki. My zazwyczaj mielimy nasze ziarno na biały
proszek i w większości przypadków odrzucamy wszystkie jego cenne składniki pokarmowe.
CHLEB (CZAPATI)
Chleb Hunzów jest zdrowy, nierafinowany, może nawet gruby, niedelikatny, ale za to pełen wartościowych składników
pokarmowych. W pionierskich czasach w Ameryce zboże było mielone między dwoma kamieniami w małych ilościach, akurat
takich, jakich trzeba na jeden dzień. Ale potem wzrost populacji zmusił ekspertów żywieniowców do wynalezienia innych
środków produkcji i wielkich młynów do wytwarzania mąki w ogromnych ilościach.
Część ziarna zbożowego, z którego wyrastają nowe rośliny, nazywa się zarodkami. Te zarodki to rzeczywiścienajwartościowsza część ziarna, ale ponieważ jest ona oleista, ma tendencję do szybkiego jełczenia i dlatego przeważnie odrzuca się je z mąki przeznaczonej na sprzedaż,
która ma być prz echowywana, ponieważ powoduje jej psucie. Do sprzedaży trafia tylko biała skrobia.
Zewnętrzna osłonka ziarna nosi nazwę otrąb. W procesie przerobu przemysłowego lub mielenia ziaren, te otręby zostają
również odrzucone. Gdy się je zostawia, nadają mące odcień brązowy. Ludzie przyzwyczaili się kojarzyć jakość mąki z jej
czystym kolorem i konsekwentnie wolą wybrać mąkę białą niż ciemną. Głównym celem wytworzenia mąki przemysłowej jest to,
aby w czasie długiego przechowywania nie psuła się i nie przyciągała robaków.
Zarodek pszenicy, dostarczający witaminy E, jest również częścią ziarna i wydaje się, że ono wzmacnia siłę seksualną
zwierząt, które się nim żywią. Ta witamina wzmacnia całe zwierzę, zwłaszcza jego system rozrodczy oraz system
hormonalny, a szczególnie takie organy, jak serce i poprawia ogólny stan mięśni. Pewien eksperyment przeprowadzony przez
H. A. Mattill i opisany w „American Journal of Physiology” jeszcze w roku 1927 wskazuje, że witamina E, która znajduje się
w olejku kiełków pszenicy, odgrywa ważną rolę w sprawnościreprodukcyjnej zwierzęcia. Dr Evan Shute z Kanady, którego
praca z witaminą E i chorobą serca stała się słynna, donosi w1944 o używaniu witaminy E w terapii w przypadku zaburzeń rozrodczych.
Chleb Hunzów zawiera wszystkie cenne składniki pokarmowe pełnego ziarna. Może właśnie z tego względu Hunzowie cieszą
się taką żywotnością i mają silne nerwy do późnego wieku, ponieważ do każdego posiłku jedzą dużo tego chleba. Może też
dlatego mężczyźni mając 90 lat zostają ojcami, a kobiety 50-cio letnie matkami.
Ktoś powiedział: „Apetyt na białą mąkę, polerowany ryż i biały cukier jest ilustracją uszkodzenia instynktu ludzkiego,
mającego służyć jako przewodnik w selekcjonowaniu pokarmów”.
Możliwe, że postęp w świecie ludzkim następuje zbyt szybko i w tym procesie człowiek stracił cały instynkt i tak zwany zdrowy
rozsądek odnośnie swojej diety. Nasze nowoczesne bochenki białego chleba są wzbogacanesztucznie. Ale po co psuć naturalne dobro i zastępować je sztucznym? To wydaje się trochę głupie, gdy się nad tym zastanowić. I dlaczego właściwie musimy jeść biały chleb? Aby
otrzymać bochenek białego chleba, pszenica musi być zmielona i poddana takim obróbkom, które niszczą to naturalne
źródło pożywienia.
Ludzie Hunza nigdy nie jadają białego chleba. Żyją od pokoleń na razowym chlebie czyli swoich czapati, i nawet nie uważają,
aby biały chleb był smaczny. W czasie pewnej wycieczki próbowaliśmy nakarmić naszych kierowców makaronem z białej
mąki, ale oni odmówili. Po prostu nie mieli apetytu na taką potrawę. Myśleli pewnie, że taka biała papka służy do karmienia
ludzi pozbawionych zębów.
Czapati, które są podstawą ich diety, robione są z pszenicy, jęczmienia, gryki lub mąki z prosa. Są one bogate w fosfor, potas,
żelazo, wapń, magnez i inne minerały, ponieważ w czasie przygotowania mąki z pszenicy nic nie zostaje odrzucone ani
zniszczone. Takie czapati zawierają wszystkie podstawowe wartości odżywcze ziarna.
Zazwyczaj są przygotowywane w różnych kształtach, małe i duże, pieczone na ruszcie, zbudowanym nad otwartym niskim
ogniskiem. Aby zrobić smaczne czapati, mąka musi być świeżo zmielona, razem z otrębami, potem ciasto ugniecione do
odpowiedniej konsystencji (tylko doświadczona ręka potrafi określić tę „odpowiednią konsystencję”), tak aby czapati nie były twarde.
Pożądany smak czapati uzyskuje się dzięki dobrej jakości mąki oraz odpowiedniej jakości ciasta. Przepis jest prosty i każdy od
dzieciństwa — chłopcy i dziewczęta — uczą się robienia czapati.
Podczas wycieczki, kiedykolwiek zatrzymywaliśmy się na odpoczynek, nasi kierowcy przygotowywali sobie na posiłek
świeże czapati. Nosili ze sobą mały ręczny młynek i woreczek z pszenicą, robili świeżą mąkę na chleb, który piekli potem nad
otwartym ogniem. Właściwy pokarm jest warunkiem życia, żaden Hunza nie będzie ryzykował swojego zdrowia. Dlatego,
dokądkolwiek idzie, przestrzega swoich zdrowych zwyczajów jedzeniowych. Nigdy nie opuści domu bez własnego ziarna i ręcznego młynka.
Czapati ma bardzo przyjemny smak, i dobrą do żucia konsystencję. Kawałek czapati z kilkoma morelami jest kompletnym posiłkiem dla każdego Hunzy, razem z kilkoma szklankami ich zimnego „lodowcowego mleka” (wody).
MLEKO
Mleko uważa się za pokarm kompletny i używa się go w rozmaity sposób. Najpierw oddziela się śmietanę od mleka, aby
zrobić ghec. Zostawia się je po prostu w temperaturze pokojowej i gdy się zsiądzie, jest od razu gotowe do jedzenia. Smakuje bardzo
dobrze i ledwie można zauważyć różnicę między ghec, a naszym zwyczajnym masłem. Biały ser robi się z tego, co zostanie po
zebraniu śmietany — jest on w ich diecie ważnym źródłem białka.
Takie produkty jak masło, mleko i ser wyrabia się przeważnie z mleka koziego, i należą one do przysmaków. W wyższych regionach doliny, gdzie kozy i krowy nie czują się dobrze, źródłem produktów mlecznych jest zwierzę jak, które służy
również do transportu i jako siła pociągowa. Maślankę lub lassi popija się w czasie posiłków. Bardzo popularny jest jogurt. Hunzowie zazwyczaj kwaszą mleko, a nawet i maślankę, bo w postaci zakwaszonej przechowuje się znacznie lepiej. Tam nie ma lodówek, dlatego trzeba stosować inne sposoby, aby uchronić jedzenie przed zepsuciem. W kraju, gdzie ilość jedzenia jest ograniczona, ważne jest, aby uchronić się
przed jego niszczeniem.
Ich metoda jest bardzo podobna do wytwarzania naszego gwarantowanego mleka, która została wynaleziona przeszło sześćdziesiąt lat temu przez lekarza praktyka, dr Henry L. Coit z Newark, New Jersey. W roku 1893 Coit sformułował siedemdziesiąt przepisów dla produkcji gwarantowanego mleka i zorganizował pierwszą Medical Milk Commission.
Nowoczesne metody i umiejętności wpłynęły na pierwotne standardy, ale podstawowy system jeszcze dotąd działa. Gwarantowane mleko
jest czyste, świeże i bardzo odżywcze. Oczywiście, im bardziej zdrowa jest dieta krowy, tym zdrowsze jest jej mleko. Zdrowotna
kontrola produkcji gwarantowanego mleka zaczyna się od gleby i prowadzi przez odpowiednie żywienie krowy. Ścisła kontrola
laboratoryjna standardów żywieniowych dla krowy zapewnia maksymalną wartość pokarmową i jednakową jego jakość przez
cały rok. A specjalne środki ostrożności zabezpieczają zawartość substancji odżywczych oraz zapachu gwarantowanego mleka.
Jednak stosowanie pasteryzacji nie uzyskało ogólnego uznania. Widocznie jest oczywiste, że ten proces ogranicza pewne jego
cechy przynoszące zdrowie. Pasteryzacja sprawia, że białko mleka staje się gorsze w porównaniu z białkiem mleka surowego, ważnego dla organizmu, ponieważ jeden z wielu enzymów znanych nauce zostaje wtedy
zniszczony, a ten właśnie enzym odgrywa ważną rolę w asymilacji substancji mineralnych z mleka. Gdy badają, aby się
upewnić, że mleko jest należycie pasteryzowane, sprawdzają je również pod względem zawartości enzymu phosphatasy.
Ważną cechą zdrowotności mleka, która może zostać uszkodzona lub nawet zniszczona przez podgrzewanie szczególnie przedłużone, jest obecność witaminy C. W procesie pasteryzacji temperatura zostaje podniesiona do 140 stopni Fahrenheita i utrzymywana przez pół godziny. Kolejna wada pasteryzowanego mleka została ujawniona dzięki pracy A. L. Danielsa i G. Stearnsa. Piszą oni: „Obserwowano dzieci, które
otrzymywały pasteryzowane mleko, a następnie mleko surowe szybko doprowadzone do wrzenia i oziębione… te ostatnie
badanych dzieci”. Stwierdzają, że pasteryzacja prowadzi do wytrącenia niezbędnych soli wapniowo-fosforowych i że
przedłużone ogrzewanie ogranicza właściwości zdrowotne mleka. Jakkolwiek zakwaszanie mleka też niszczy pewne jego elementy,
to już lepsze jest niż pasteryzacja.
WARZYWA
W codziennej diecie Hunzów warzywa odgrywają doniosłą rolę. Uprawiają je podobnie jak my, ale jadają je głównie w
postaci surowej. Gotowanie ograniczają z powodu małej ilości opału. Drewna jest tam bardzo mało, a węgla i gazu nie ma wcale.
Uprawiają szpinak, sałatę, marchew, groch, rzepę, dynię, młode liście różnych ziół, kiełkują nasiona strączkowe i jedzą je.
Używanie ziół do gotowania i do sałatek jest upowszechnionym zwyczajem, a bardzo lubiana jest herbata ziołowa. Często jednak
jada się ziemniaki i rzodkiewki.
Gdy już gotują warzywa, robią to w zakrytym garnku, tak że światło nie niszczy wartości odżywczych. Ta metoda jest podobna
raczej do naszego duszenia niż gotowania. Ogień utrzymuje się mały, co powoduje, że jedzenie gotuje się we własnym sosie, nie
trzeba potem podlewać wody. Wody w ogóle dodaje się bardzo niewiele i po ugotowaniu podaje się ją razem z jarzynami albo
wypija, ale nigdy się nie wylewa. Bo w ten sposób straciłoby się fosfor, wapń, żelazo, jod i wiele innych cennych substancji.
Ponadto, oprócz skrobania warzyw i obierania owoców, gotujemy nasze makarony w wysokiej temperaturze i wtedy ulega
zniszczeniu większość ich cennych składników. W miarę upływu czasu, jadając takie pokarmy, pozbawiamy nasze ciało
niezbędnych składników odżywczych, które są mu potrzebne do zachowania zdrowia.
Naturalnie warzywa Hunzów pochodzą prosto z ogrodu. Oni je po prostu tylko obmywają z ziemi i zjadają surowe (najczęściej) lub gotują w skórce. Nigdy nie wyciskają ze swoich warzyw soków, ani nie skrobią skórki, tak jak my to robimy. Skórka zawiera cenne sole mineralne, niektórych z nich brakuje w soku oraz w warzywach grubo oskrobanych lub obieranych.
Niestety, w naszym kraju musimy myć i skrobać warzywa i owoce, a nawet obierać, ponieważ używamy różnych trujących oprysków, i w ten sposób traci się cenne składniki zawarte w skórce. Bóg stworzył człowieka zdrowym i dlatego człowiek powinien uczyć się pielęgnować to i robić wszystko, co w jego mocy, aby wybierać rozumne wzory dla zachowania zdrowia i młodego ciała.
SAŁATKI
Sałatki są istotną częścią każdego posiłku i — podaje się je na półmisku z przyprawą z octu winogronowego i z morelowym olejem tak, aby każdy mógł dobierać sobie tyle ile chce. Różne warzywa i ich połączenia pokrojone na sałatkę są zawsze świeżo wyrwane z ogrodu. Podaje się również warzywa w całości.
MIĘSO
Hunzowie nie są wegetarianami. Jednak mięso naprawdę rzadko gości na ich stole! Bydła nie ma dużo, ponieważ zwierzęta
takie, jak krowy, owce i kozy trzeba karmić, a jedzenia też jest mało, pastwiska ograniczone i mięso podawane jest tylko przy pewnych rzadkich specjalnych okazjach, zazwyczaj podczas świąt i wesela. Ale kiedy zwierzę już zostanie zabite, zostaje zużyta cała
jadalna część mięsa. Mięso jest zazwyczaj przyrządzane w postaci duszonej (gulaszu). Zostaje pokrojone i zmieszane z warzywami,
nakryte szczelnie i zostawione na ogniu tak długo, aż zmięknie. Do zupy dodaje się utartą pszenicę lub proso. Dla odmiany podaje
się do gulaszu ryż.
Kurczęta mają naturalną skłonność do dziobania nasion, a ponieważ nasiona są w Hunzie cenniejsze niż pieniądze, dlatego nie wolno mieć kurcząt w państwie. Ostatnio, ponieważ sprowadzono ich trochę, jajka stały się wielkim luksusem. Ponieważ nie ma tu psów, dzieci odkryły, że kurczęta, jeżeli są właściwie wyhodowane, są miłymi zwierzętami domowymi. W niektórych domach kurczęta dosłownie „rządzą grzędą”.
OWOCE
W Hunzie w wielkich ilościach rosną jabłka, gruszki, brzoskwinie, morele, czarne i czerwone wiśnie i morwy. Morele jada się surowe w lecie i suszone na słońcu w miesiącach zimowych. Nawet pestki moreli są wyjmowane, rozbijane i ich jądro zjadane. Są one smaczne i widocznie bardzo pożywne (zdrowe). Jeszcze inny pokarm został odkryty w pestce, mianowicie olej, używany przez Hunzów w dużych ilościach.
Nas uczy się, że dieta powinna składać się z białka, węglowodanów, tłuszczy, minerałów, witamin, wody i tlenu.
Wątpliwe jednak, czy Hun-zowie zdają sobie sprawę z tych ważnych faktów.
Nieliczne krowy i kozy nie dają mleka tyle, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na tłuszcze, dlatego kobiety Hunzów muszą szukać innego źródła tłuszczu, aby uzupełnić dietę swojej rodziny i poprawić smakowitość potraw. Wiedziona instynktem lub naturalną mądrością, znalazła go w najmniej prawdopodobnym miejscu — w nasieniu (pestce) moreli. I odtąd wiedza ta jest przekazywana od matki do córki, ponieważ jest to metoda skomplikowana i wymaga umiejętności i cierpliwości.
Ponieważ olej morelowy ma tak duże znaczenie dla ich diety, każdy rolnik uprawia drzew morelowych więcej niż jakichkolwiek
innych owoców. Mówi się nawet, że wybór narzeczonego zależy od tego, jak wiele ma on drzew morelowych. Kobieta nie może mieć ziemi na własność, gdy decyduje się żyć sama, albo gdy zostaje wdową, ale i wtedy zachowuje prawo do posiadania drzew
morelowych. Ponieważ w nasionach jest ślad kwasu pruskiego, a jego nadmiar może być szkodliwy, zostaje wyznaczony jeden człowiek
do kontrolowania drzew morelowych. Jego zadanie polega na tym, aby próbować smak owoców z każdego nowego
owocowania, tak samo jak nasion. Jeżeli jest w nich choćby ślad goryczy, drzewo zostaje wycięte. Gleba zasobna w substancje
mineralne rodzi owoce wysokiej jakości i każde drzewo jest zasypane od dołu do góry obfitością dużych, dorodnie
wyglądających owoców.
Mir mówiąc o glebie, powiedział: „Ona jest łaską Boga, trzeba jej strzec jak skarbu i walczyć o nią”.
Na dobrej glebie drzewa morelowe wspaniale owocują i w lecie każde drzewo całe jest pokryte morelami. Mir powiedział, że taka
gleba jak u nich jest darem Boga.
Uczeni odkryli, że w tym oleju z moreli jest bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych. Jedną z największych
korzyści z tego oleju jest jego znaczenie dla zdrowia. Zadziwia wprost to, że Hunzowie nie zapadają zupełnie na choroby
krążeniowe, ataki serca i zawały. Musi istnieć związek między ich sposobem odżywiania i sposobem życia. Ich starzy mężczyźni
mogą wspinać się na góry lub pracować cały dzień na polu bez śladu zmęczenia.
Dziś morele są nie tylko najpopularniejszymi owocami, ale są wykorzystywane najbardziej wszechstronnie. Ich oleju używa się do gotowania, do przyprawiania sałatek, jako przyprawy do pokarmów i jako lekarstwa, a nawet jako kosmetyk do skóry i włosów. Używają tego oleju mężczyźni, kobiety i dzieci i widocznie daje to znakomite rezultaty, ponieważ większość z nich ma piękną skórę i śliczne włosy.
Wyrabianie oleju jest zajęciem żmudnym i zazwyczaj zostawia się je kobietom. Najpierw jądro musi zostać wyjęte z pestki owocu, potem utarte na miazgę i kamieniem zwałkowane na drobną mączkę. Następnie ta mączka zostaje lekko spryskana wodą i podgrzana na małym ogniu. Wreszcie, gdy oliwa zacznie się oddzielać od mączki, zdejmuje się garnek z ognia i miazgę ugniata się ręką aż zacznie się z tej masy obficie wydzielać oliwa.
Na końcu oliwę zlewa się do dzbanka i studzi. Ostateczny produkt ma soczysty, złotobrązowy kolor.
Do niedawna poza Hunzą olej morelowy nie był dostępny. Jednak, dowiedziałam się ostatnio z radością, że kalifornijska
kompania obecnie produkuje już ten olej fabrycznie. Specjalny olej morelowy (kernel oil) ma pyszny smak migdałowy i nadaje znakomity zapach sałatkom. Nad innymi olejami ma jeszcze i tę przewagę, że nie jełczeje szybko.
Suszone morele moczy się na noc w bogatej w minerały wodzie i zjada z gotowanym prosem albo robi się z nich dżemy i zjada do
chleba. Gdy dodać więcej wody i rozgnieść, otrzymuje się sok do picia. Te owoce są bardzo słodkie, służą więc również do
słodzenia innych potraw. Morele są bogatym źródłem organicznej miedzi i żelaza, co można traktować jak przyczynę braku
przypadków anemii u Hunzów.
Hunzowie bardzo rzadko kiedy gotują swoje owoce. Jadają je surowe takie jak się zrywa z drzewa. Gdy podróżujemy, a nasi kierowcy jedzą morele, rozgryzają pestki zębami i zjadają jej jądro, co dowodzi, jak silne mają zęby. Obserwując ich siłę i wytrzymałość nie ma się wątpliwości, że oni naprawdę dobrze się odżywiają. Ustalono, że świeże owoce są doskonałym pokarmem dla zdrowia.
Brzoskwinie są bogate w witaminy i składniki mineralne i są bardzo cenione przez Hunzów obok moreli. Wiśnie są znakomitymi owocami, ponieważ korzenie drzew wiśniowych sięgają głęboko do wody i wydobywają stamtąd wiele minerałów i elementów śladowych, które potem znajdują się w owocach. Czarne i czerwone wiśnie owocują tu bardzo obficie. W czasie mojej wizyty wiśnie akurat były już dojrzałe i
świeże podawano do każdego posiłku — słodkie, soczyste i mięsiste. Już kilkoma takimi wiśniami można się najeść,
ponieważ są bogate w żelazo i dlatego działają krwiotwórczo. Gruszki, podobnie jak jabłka pochodzą z Azji Mniejszej i
Wschodniej Europy. Mają działanie dezynfekujące i ściągające ze względu na zawartość kwasu taninowego oraz wielu innych soli
mineralnych włącznie z potasem.
Stare powiedzenie ,,An apple a day keeps the doctor away” sprawdza się u Hunzów. Jabłka zawierają trochę białka, ślad
tłuszczu i znaczną ilość węglowodanów. Również doskonale czyszczą zęby, a ich żucie masuje dziąsła.
To one na pewno dają zdrowie Hunzom, ponieważ ich owoce są czyste, świeże i zjadane w niezmienionej, naturalnej postaci.
Dojrzewając na drzewach, uzyskują dodatkową wartość z bezpośredniego kontaktu ze słońcem. Jakby prowadzeni
nieomylnym instynktem, Hunzowie wybierają do uprawy owoce najwartościowsze.
Fred D. Miller, w swojej książce „Otwarte drzwi do zdrowia” zaleca zjadanie jabłka po każdym posiłku (dr Bircher-Benner
zaleca jabłko p r z e d posiłkiem). Winogrona są bogate w cukier i żelazo. W Europie wiele kuracji i wiele sanatoriów opiera się o dietę winogronową, kiedy to nie je się nic oprócz winogron — ze znakomitym rezultatem. W winogronach jest mało białka, a za to dużo witamin i substancji mineralnych.
WINO
Hunzowie piją obficie świeże, domowe wino, zrobione z winogron, które zostawia się do sfermentowania na 90 dni przed
użyciem. Stwierdziłam, że jest ono świetne i w czasie mojej wizyty u królewskiej rodziny, wypijałam zawsze szklankę wina
przed kolacją. Ponieważ jest ono dosyć mocne, więc kto chce pozostać trzeźwy, wystarczy mu jedna szklanka. Robi się je bez cukru, fermentuje naturalnie i tak jak owoce i warzywa jest zawsze świeże i żywe. Większość ortodoksyjnych mahometan jest abstynentami i potępia ten zwyczaj, ale Hunzowie piją swoje wino.
DIETA BEZ TRUCIZNY
W Hunzie nie ma urządzeń do przechowywania świeżych owoców i warzyw i dlatego ludzie Hunza zbierają je stopniowo w miarę potrzeby. Ich owoce trafiają na stół prosto z ogrodu, a warzywa prosto z pola. Nie znając osiągnięć naukowej wiedzy o żywieniu, sami chronią się przed chorobami kierując się zdrowym rozsądkiem. Oczywiście można by powiedzieć, że przyczyną tego
jest ich izolacja. Jednak to nie jest zupełnie tak. Mir ma przecież kontakt z innymi krajami i mógłby wprowadzać metody stosowane gdzie indziej. Ale on tego nie czynił i wciąż są tu niezmiennie stosowane prymitywne metody ustalone przed setkami lat.
Rani opowiedziała mi, że kiedyś na terenie Pakistanu była inwazja owadów i Hunzę odwiedzili urzędnicy pakistańskiego
rządu, aby zorganizować opryski ogrodów. Ale ona nie wyraziła na to zgody. Po prostu stosowała opryski wody z popiołem i
owady nie wróciły. Letnie zbiory były wprawdzie mniej obfite, ale nie zostały skażone trującym opryskiem.
Kilka miesięcy potem Rani odwiedziła swoich krewnych w Nagir. Siadając do królewskiego obiadu, dowiedziała się, że
plantacje w Nagir były spryskiwane pestycydami. Była przerażona i odmówiła jedzenia owoców przez cały czas swego
pobytu. Pomysł jadania takiej trucizny był dla niej nie do pomyślenia.
Hunzowie nie naśladują nawet „cywilizowanych” praktyk swoich sąsiadów. Pozostają wierni własnym zwyczajom i dlatego udaje im się uchronić czystość swojej doliny.
Sekret długowieczności – Żywa Woda
Jest jeszcze jeden inny sekret, który według wielu naukowców, a w tym według wymienionego Henri Condy ma wpływ na długowieczność ludu. Mianowicie woda. A konkretnie żywa woda. Plemię Hunza ma dostęp do wody, którego źródłem są wody po lodowcowe. Mają one miliony lat. Na ich temat można wiele poczytać gdyż cieszą się ogromną jakością ze względu na swoje właściwości. Conda przez wiele lat próbował zgłębić jej tajemnice, niestety za wiele nie udało mu się odkryć. Więcej informacji udało się zdobyć jego następcom, którzy odkryli między innymi wysoki poziom pH tamtejszej wody. Dodatkowo miała ona niski współczynnik ORP. To oznacza, że w wodzie którą pije na co dzień tamtejsza ludność znajduje się wiele minerałów i wartościowych składników, które w połączeniu z dietą pomagają uodpornić organizm na wiele chorób i dać mu długie życie. W takiej wodzie tamtejsza ludność często też się kąpie i myje. Temperatura wody jest dość niska, przez co nie tylko dostarczają swojej skórze kolejnych minerałów i wartościowych składników, ale też hartują swój organizm.
Fenomen tamtejszej wody stał się powodem do kolejnych badań i analiz, między innymi przez naukowców z ZSRR, którzy kolejno odkrywali zalety i potęgę żywej wody.
Ciekawostką jest również fakt, że przez te wszystkie lata zmienił się również stan umysłu Hunza. Chodzi o to, że inaczej postrzegają starość niż my. Uważają, że człowiek w wieku średnim ma dopiero 100 lat. A ich kobiety dłużej wyglądają młodo. Czy to może być kolejny czynnik, który wpływa na ich długowieczność? Być może tak. W końcu sama woda reaguje także na emocje, gdy te są pozytywne jej jakość jest znacznie lepsza.
Na podstawie książki Taylora Renne