(Nie)zapomniane słowiańskie obrzędy i zwyczaje
Dożynki, święto ognia i wody, narodziny, ślub czy śmierć – nasi słowiańscy przodkowie umieli świętować każdego dnia (i każdej nocy). Ile zostało w nas słowiańskich dusz?
Dawno, dawno temu na świecie żył lud, który żył w zgodzie z cyklami natury, z szacunkiem odnosił się do podróżników z odległych krain, cenił sobie wolność i nie wiedział, czym jest władza. Nie, to nie bajka: to tylko krótki opis starożytnych Słowian, który Leszek Matela cytuje w swojej książce „Tajemnice Słowian” . Słowianie zajęli przestrzeń między Odrą, Łabą i Halą (dopływem Łaby); zachodnie granice terytoriów ich zamieszkania rozciągały się na sam półwysep Jutlandzki, a południowe na Bałkany, a także Czechy, Morawy, Węgry, dorzecze Dniepru i górną Wołgę. Ludzie ci mówili różnymi dialektami i mieli pewne różnice regionalne, ale łączyły ich podobne zwyczaje, rytuały i wierzenia.
Dobry początek roku

Kolędowanie na Podhalu, Bukowina Tatrzańska, fot. Adrian Hladecki / Reporter / East News
Odliczanie świąt wśród Słowian rozpoczęło się 21 grudnia – symboliczne zwycięstwo światła nad ciemnością. Uroczystości z okazji Kolady , czyli przesilenia zimowego , trwały do 6 stycznia. Radość z coraz dłuższych i coraz cieplejszych dni starożytni Słowianie wyrażali w pieśniach zwanych kolędami. Rytualne wizyty u znajomych miały zapewnić naszym przodkom dobre samopoczucie w nowym roku.
W domach umieszczano „drzewo życia”, czyli snop zboża lub jemiołę (świerk pojawił się znacznie później). Pierwszego dnia zimy nie zapomnieli o duchach swoich przodków: rozpalali ogniska na cmentarzach, aby ogrzać zmarłych (a jednocześnie pomóc słońcu w walce z ciemnością), urządzali biesiady – biesiady. Tego dnia przepowiadali pogodę na następny rok i próbowali zobaczyć przyszłość.
Z czasem Kolyadas otrzymał chrześcijańską interpretację. Ale dlaczego w takim razie katolicy obchodzą Boże Narodzenie 25 grudnia, a nie 21 grudnia? Faktem jest, że w starożytnym Rzymie dzień ten był poświęcony bogu słońca (Sol Invictus), którego uhonorował cesarz Konstantyn. Mówią, że po przyjęciu chrześcijaństwa „schrystianizował” pogańskie święto, aby połączyć obie religie.
Wiosna – och, to ty

Topienie kukły Mazhanny we wsi Jezierzany w Polsce, fot. Jacek Świerczyński / Forum
Pogańskie korzenie mają też takie polskie zwyczaje jak wrzucanie kukły Mazhanny do wody, malowanie jajek, Podlewanie Poniedziałku, a nawet przywracanie wiosennego porządku. Wraz z końcem zimy nadszedł czas hałaśliwego świętowania odrodzenia się sił natury: dlatego 21 marca rozpoczęto świętowanie Spotkania Wiosny. Ten dzień obchodzono na różne sposoby. Niektórzy ubrali słomianą kukłę (Mazhanna) w białe łachmany, a na głowę włożyli koronę cierniową zrobioną z gałązek głogu. Z Mazhanną, przy dźwiękach grzechotek, przeszli przez całą wieś, a następnie kukłę palono lub topiono – by ostatecznie pożegnać zimę, śmierć i choroby.
Inni malowali jajka, uznając to za znak odradzającego się życia. Wzór na muszli malowano roztopionym woskiem, a brązową lub czerwoną farbę otrzymywano poprzez maczanie jajek w naczyniach ze skórkami cebuli lub ochrą. Zwyczaj ten wywodzi się z Persji (można to uznać za potwierdzenie jednej z teorii pochodzenia Słowian), gdzie jaja wykorzystywano do celów leczniczych, a także usuwano przy ich pomocy szkody.
Cała rodzina przygotowywała się do powitania wiosny. Chaty były czyszczone i wietrzone, kobiety piekły placki, mężczyźni rozpalali ogniska na wzgórzach. Chłopcy i dziewczęta przynosili do domu gałązki wierzby pokryte pąkami, z których robili małe wiechy (analogicznie do współczesnych palm wielkanocnych): uderzali się nawzajem, by odpędzić wszystko złe. Woda miała również moc oczyszczającą, więc ludzie podlewali się nią nawzajem. Później te dwa zwyczaje połączyły się.
Noc Kupały, czyli po słowiańsku Walentynki

„Święto Kupały – najdłuższy w roku – i Noc Kupały – najkrótsza – były nieustannym strumieniem zabaw, pieśni, zabaw i obrzędów” – pisał Kraszewski w Starej Tradycji . Słowianom jednak jedna noc świętowania to zdecydowanie za mało. Uroczystości rozpoczęły się w przeddzień przesilenia letniego (20 czerwca) i trwały cztery dni. Noc Kupały była przede wszystkim świętem ognia i wody. Na wzgórzach rozpalano ognisko, rzeźbiąc ognisko z dwóch kawałków drewna: miało to dodać sił uczestnikom ceremonii, urodzajowi plonów, a zwierzętom urodzaj. Śpiewali i tańczyli wokół ogniska. Wierzono, że przeskoczenie nad nim oczyszcza i chroni przed złą energią.
Nasi przodkowie wierzyli, że w Noc Kupały woda nabrała życiodajnej mocy. W tym czasie oficjalnie zniesiono trzymiesięczny zakaz kąpieli (dotyczący zanurzania w rzekach, jeziorach i potokach w ciągu dnia), a rytualne obmycie wodą w noc kupalską odpędzało choroby i psucie. Dziewczęta tkały wieńce z kwiatów i nasion, a następnie puszczały je w dół rzeki. Jeśli wieniec, który złapał młody człowiek, dotarł do jego kochanki, młodzi połączyli się. Ta noc, kiedy młodzi ludzie pozwolili sobie na więcej niż zwykle, często stawała się nocą inicjacji seksualnej.
Według legendy w noc Iwana Kupały zaczęła kwitnąć paproć. Ten, kto znalazł kwiat, stał się bogaty i miał szczęście. W to samo święto używały rumianku, dzikiego bzu, a nawet kopru (dziewczęta zawiesiły na łodydze kolorową nitkę i nadały roślinom imiona swoich ukochanych: koper, który rano rósł najwyższy, oznaczał najsilniejsze uczucie) .
Święto Kupały jest tak głęboko zakorzenione w słowiańskich tradycjach, że Kościół włączył ten pogański zwyczaj do kalendarza chrześcijańskiego: Noc Kupały nazywana jest dziś Nocami Świętojańskimi (obrzędy obchodzone są w dzień św. Jana, 24 czerwca).
Dożynki

Pierwszego dnia jesieni odbywały się Dożynki, do których przygotowania rozpoczęły się już w sierpniu. Po zakończeniu żniw na polu pozostawiono kilka nieobciętych kłosów, zwanych „brodami”, a część zabrano do świątyni. Na kilka dni przed rozpoczęciem głównych uroczystości przed posągiem Światowita (boga wojny i urodzaju) ustawiono kielich z miodem pitnym, świętym napojem Słowian. Napój opadł – więc spodziewaj się nieszczęścia; miska wypełniona po brzegi była uważana za zwiastun bogatych zbiorów.
Podczas święta dziękowano bogom za urodzaje i proszono o jeszcze lepsze zbiory w przyszłym roku. Plotli wianki, pieczyli bułki. Ludowy charakter Dożynek okazał się silniejszy niż czas: dziś dożynki obchodzone są w jedną z wrześniowych niedziel, zaraz po zakończeniu dożynek.
Za dusze przodków

Po śmierci dusze trafiały do krainy wiecznej szczęśliwości, ale kilka razy w roku wracały do świata żywych – i wtedy trzeba było wyjść im naprzeciw z godnością. Rytuały związane ze świętem Dziadowa opierały się na przekonaniu, że duchy mogą służyć żywym, a żywi duchom (np. przynosić jedzenie lub picie do grobu). Na cmentarzach rozpalano ogniska, a na rozstajach rozpalano drewniane kłody, aby wskazać duchom drogę do raju. Na cześć zmarłych urządzano uczty, zabawy i śpiewy.
W niektórych regionach Polski zwyczaj „karmienia” dusz przodków był praktykowany do początku XX wieku, choć wraz z nadejściem chrześcijaństwa święta zmarłych ograniczono najpierw do dwóch, a potem do jednego dnia. rok: 2 listopada to Święto Zmarłych. Reliktem pogańskiej tradycji wiosennego Dziadowa było krakowskie święto Renkavki (od nazwy kopca, z którego toczono jajka – symbol zmartwychwstania).
Nowe życie

Dziecko w kołysce, lata 60.
Narodziny dziecka uważano za największe święto w rodzinie. Jednak nie tylko rodzice, ale i demony cieszyli się, że spodziewają się słowiańskiego potomka – dlatego na wózku zawiązywano czerwone wstążki, aby chronić je przed zepsuciem, pod łóżkiem lub na progu umieszczano ostre przedmioty, a ciernie, kłujące lub palące wokół okien posadzono rośliny, posypano solą i czosnkiem. Ogień płonął w chacie przez wiele dni. Aby zwieść złe duchy, rodzice czasami udawali, że dziecko umarło.
Jeszcze przed porodem kobiety zwracały się do boga Roda i jego pomocnic, Położnych, z prośbą o zdrowie dla dziecka. Słowianie wierzyli, że w noc po narodzinach dziecka pojawiają się trzy bóstwa, które decydują o losie noworodka, rysując na jego czole tajemnicze znaki niewidoczne dla człowieka. Aby uspokoić rodzące, przygotowały poczęstunek z chleba, sera i miodu. Krewni zostali zaproszeni do odwiedzenia i poczęstowani owsianką.
Wiek męski

Postryżyny, reprodukcja: Piotr Mechik / Forum
Organizacja większości obrzędów i zwyczajów starożytnych Słowian była sprawą powszechną, ale tonsura dotyczyła tylko chłopców. Kiedy młody człowiek miał dwanaście lat (choć niektóre źródła podają, że miał siedem lub dziesięć lat), po raz pierwszy obcięto mu długie włosy. W dokonaniu tego symbolicznego przejścia z dzieciństwa w dorosłość chłopcu pomógł ojciec, który od tego momentu wziął na siebie odpowiedzialność za wychowanie potomka (wcześniej syn przebywał pod opieką matki). Podczas tego rytuału chłopiec otrzymywał „prawdziwe” imię – imię bowiem, które nosił od urodzenia, pełniło jedynie funkcję ochrony dziecka przed złymi duchami. Po tonsurze ojciec oficjalnie uznał chłopca za syna. Uroczystości towarzyszyły śpiewy i uczta dla całej rodziny. Według wszelkiego prawdopodobieństwa obrzęd trwał do XVIII wieku.
I nie opuszczę cię…

Wcześniej małżeństwo było dobrowolną umową między rodzinami, a porwanie panny młodej było tylko dobrze przećwiczonym przedstawieniem. Dziewczęta wychodziły za mąż bardzo młodo, w wieku czternastu lat. Rozplatanie warkocza uznano za symboliczne pożegnanie z dziewczęcością. Druhny zaplatały warkocz panny młodej i dekorowały go gałązkami, kwiatami i kokardami, śpiewając przy tym żałobne pieśni. Wtedy pod dom podjeżdżał orszak weselny, a sołtys, pierwszy drużba lub brat dziewczyny rozwiązywał jej warkocz. Pan młody również miał swoje ceremonie, ale ich szczegóły nie są znane.
Ceremonia zaślubin odbyła się następnego dnia. Aby uchronić się przed złymi energiami, należało przejść przez bramę, na progu której leżała siekiera skierowana na dziedziniec. Para składała przysięgę przed bogami w obecności kapłana lub swata. Młoda para i goście zostali powitani chlebem i solą, uroczyście dzieląc się tortem weselnym. Tańce trwały do upadłego, a miód płynął jak rzeka.

Młodzi ludzie powinni być szczególnie chronieni podczas nocy poślubnej: dlatego pod łóżkiem umieszczano siekierę. Ponadto taka ceremonia miała przyczynić się do tego, że młodemu urodził się chłopiec: tylko męski potomek oznaczał aprobatę duchów domowych, a co za tym idzie rodziny męża. Była jednak druga strona medalu, o której pisał Ibrahim ibn Jakub: „Jeśli ktoś ma trzy córki, to jest to bogactwo; jeśli synowie – do ubóstwa. Wszystko za sprawą posagu, jaki rodzice pana młodego zapłacili ojcu dziewczynki.
Nawiasem mówiąc, niewinność w tamtych czasach nie była ceniona: w końcu oznaczało to, że młodzi mężczyźni nie lubili dziewczyny. Uznano za najlepszą opcję poślubić kobietę z dzieckiem, ponieważ była płodna. Gdyby mężczyzna chciał się rozwieść, mógłby to zrobić, ale robiąc to, straciłby cały swój majątek. Słowiańskie żony były bardzo przywiązane do swoich mężów: potwierdzają to dowody na to, jak okaleczały się po śmierci małżonka.
…do śmierci

Zmarłych otaczano głęboką czcią. Starali się pomóc swoim duszom dostać się do kraju wiecznej szczęśliwości, którym rządził Veles. Ciała Słowian najczęściej wynoszono przez okno, a na progu umieszczano siekierę lub inne ostre narzędzie, aby odciąć zmarłemu drogę powrotną. Cmentarze budowano najczęściej nad rzeką lub jeziorem: woda była naturalną barierą dla dusz, która mogła przeszkadzać żyjącym.
Zmarłych ubierano w odświętne stroje, zakładano biżuterię (a czasem broń) i owijano białym płótnem. Po modlitwach ciało spalono na stosie, bo tylko dzięki oczyszczającej mocy ognia można było dostać się do Veles. Prochy zamykano w glinianych naczyniach, a w starożytności rozsypywano je pod progiem chaty, aby dusza zmarłego strzegła domowników i oczyszczała gości (dlatego nie witamy się przez próg ).
Ważną częścią ceremonii pogrzebowej była uczta, którą powtarzano czterdzieści dni po śmierci. Ten sposób oddawania czci zmarłym zachował się w tradycji dziadów.
Słowianie wierzyli w rodzaj reinkarnacji. Wyobrażali sobie świat jako kosmiczne drzewo, w koronie którego znajdowała się magiczna kraina, do której ptaki przylatywały na zimę. Irij (niebiański lub podziemny raj, w którym zimują ptaki i węże) znajdował się bezpośrednio nad Krainą Wiecznej Szczęśliwości. Rozmawiali o żelaznej bramie, której strzegł ognisty ptak Rarog. Dusze, które trafiły do rajskiej krainy, wracały na ziemię, na łono kobiety: wiosną pomagały im w tym bociany (co oznacza, że pomysł, że bociany przynoszą dzieci, nie wziął się znikąd) i lelki, oraz zimą przez kruki.