Magiczne zwierzęta Słowian
W kulturze ludowej zwierzętom często przypisywano magiczne właściwości. Czasem potrafiły przewidzieć śmierć. Kiedy indziej – narodziny dziecka..
Dzikie, nietknięte ludzką ręką zakątki lasów potrafią rozbudzić wyobraźnię. Choć dziś takie miejsca stanowią rzadki widok, w średniowieczu stanowiły element codzienności. Wtedy bowiem zaczęliśmy intensywniej próbować okiełznać naturę. Mapy Mazowsza z okresu późnego średniowiecza pokazują znaczny rozwój osadnictwa, a co za tym idzie, stopniowe zanikanie lasów. Kolejne stulecia przyniosły wręcz dewastację wielu terenów, choćby Puszczy Jaktorowskiej, gdzie w XVII wieku padła ostatnia samica tura.
Co kryje las?
Lasy były i są zamieszkiwane przez setki gatunków zwierząt, a części z nich przypisywano dawniej magiczne znaczenie. Tu zdecydowanie wyróżniają się niedźwiedzie. Te groźne ssaki postrzegano w wielu częściach Europy jako istoty bardzo bliskie ludziom. Czasem zakładano wręcz, że niedźwiedź to przemieniony z jakiegoś powodu człowiek. Zwierzęta te były również traktowane jako zoomorficzna postać Welesa – jednego ze słowiańskich bogów. Niedźwiedzi kostium był w niektórych regionach Polski dopuszczalny podczas kolędy, a w całej Europie nie brakuje legend o dzieciach wychowanych w lesie bądź nawet związkach ludzko-zwierzęcych. O sakralnym charakterze tych istot mogą świadczyć choćby kamienne, przedchrześcijańskie misie, które spotkać można na ślężańskich szlakach.
Szacunek i lęk, jaki w naszych przodkach wzbudzały niedźwiedzie, kryje się w samej nazwie gatunku. Ta jeszcze za czasów Mikołaja Reja brzmiała zresztą nieco inaczej. Autor i jemu współcześni pisali o tych zwierzętach miedźwiedzie. To słowo – podobnie jak inne określenia stosowane przez słowiańskich sąsiadów – pochodzi od prasłowiańskiego wyrazu oznaczającego miodojada. Skąd tak łagodna nazwa dla potężnego, niebezpiecznego ssaka? Prawdopodobnie jest to efekt tabuizacji językowej. Z obawy przed zwierzęciem jego wcześniejszą nazwę zastąpiono eufemizmem. Pierwotnego określenia nie używano, by uniknąć przysłowiowego wywołania wilka z lasu. A obok groźnej bestii znamy dziś obraz uroczego, lubiącego słodkości misia.
Pod naszym dachem
Zwierzętom domowym i gospodarskim również nie odmawiano nadprzyrodzonych zdolności. A gatunki „pozbawione mocy” były nieraz obiektem działań magicznych. Mowa tu nie tylko o krwawych ofiarach. Owce czy bydło (będące symbolem bogactwa), jako zabezpieczenie bytu rodziny, wymagały stosownej ochrony. Nie bez przyczyny zakładano, że obok szeptuch i guślarzy, magią parają się też owczarze. Stąd niezliczona ilość modlitw, zaklęć i zwyczajów chroniących krowy przed chorobą.
Wśród czworonożnych przyjaciół nie brakowało jednak zwierząt obdarzonych mniejszą lub większą mocą. Koniom i psom przypisywano umiejętność przewidywania śmierci i innych strasznych wydarzeń. A nocne wycie potrafiło wywołać ciarki u każdego przesądnego gospodarza. Jednak wśród magicznych zwierząt domowych niewątpliwy prym wiodły koty. Stały się one wręcz symbolem i nieodłącznym atrybutem czarownic – czy to za sprawą wrodzonego indywidualizmu, czy też przez ich nocny tryb życia.
W polskim folklorze miały one dwojaką naturę. Równie często przypisywano im rolę opiekuńczą, co niecne intencje. Zwierzęta te mogły wziąć na siebie choroby właścicieli, a także wspierać pracę duchów opiekuńczych domu. Z drugiej strony koty, zwłaszcza czarne, uważano za diabelskich posłańców. Mógł je spotkać przez to ten sam los co kobiety oskarżone o czary. W nieco lepszym, lecz wciąż makabrycznym przypadku, młodym kociakom groziła utrata ogona, ułatwiającego rzekomo kontakty ze szkodliwymi siłami.
Magia w pasiekach
Dają nam miód, wosk i propolis (czyli kit do uszczelniania ula o właściwościach prozdrowotnych). Pszczoły w polskiej kulturze ludowej nosiły zaszczytne miano owadów czystych, mających kontakt ze strefą sacrum. Produkty ich pracy były trudne do przecenienia. Dodatkowo w świadomości mieszkańców wsi funkcjonowały one jako istoty powstające magicznie i posiadające duszę, których nie wolno było zabijać. Stanowiły przeciwwagę dla agresywnych os, nieprzynoszących człowiekowi żadnej wymiernej korzyści.
Niezależnie od religii produkty pracy pszczół znajdowały zastosowanie w obrzędach. Bez tych insektów znacznie trudniej byłoby przecież o świece niezbędne w chrześcijańskiej liturgii. Z kolei miód pitny ułatwiał wróżenie i kontakt z bogami podczas słowiańskich świąt. Niezwykle zapracowane owady miały więcej zadań niż tylko produkcja wosku i miodu. Zgodnie z pogańskimi wierzeniami dusze zmarłych mogły dostać się do zaświatów dzięki ptakom i właśnie pszczołom.
Osiedlenie się obcych pszczół blisko domu miało przynosić szczęście. Poza tym słowiańscy bartnicy i ich rodziny informowali swoje roje o wszystkich ważnych wydarzeniach: świętach, małżeństwach, narodzinach i zgonach. A przede wszystkim – o śmierci pszczelarza. W takim wypadku należało opukiwać ule i wypowiadać specjalne formuły. Stanowiły one rodzaj ostatniego pożegnania w imieniu zmarłego właściciela.
Czy bociany przynoszą dzieci?
Chyba każdy kiedyś słyszał podobne stwierdzenie, wypowiedziane najczęściej żartem, gdy wracające wiosną ptaki krążyły nad domami. Dlaczego jest tak popularne? I skąd się w ogóle wzięło? Powiązania bocianów i nowego życia można szukać na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim – w słowiańskim folklorze ptaki pełnią funkcję kogoś w rodzaju przewodników dusz. Mało tego, niektóre z nich, jak np. kukułki, dosłownie są wcielonymi w zwierzęta duchami. I kiedy jedne gatunki odpowiadają za odprowadzanie zmarłych, inne pomagają dostać się na świat nowo narodzonym.
Dochodzą do tego regularne migracje bocianów. Podróże uczyniły z nich w świadomości ludowej zwierzęta zdolne do przekraczania granicy światów. Dokąd się udawały? Zgodnie z wierzeniami wszystkie ptaki odlatywały zimą do Wyraju. Była to kraina, z której przychodziła wiosna. Stamtąd też pochodziły dusze ludzi, którzy mieli dopiero się narodzić. I to właśnie bociany pomagały im dostać się na ziemię. Wrzucały maluchy do ich przyszłych domów przez komin. Ślad tego przekonania pozostał choćby w przysłowiu: „Bóg dzieci pcha kominem, a oknem zabiera”.
W ludowych tradycjach silnie zakotwiczył się pogląd, jakoby bociany miały przynosić dobrobyt i szczęście, a nawet chronić domy przed nagłymi wypadkami. Gospodarze nieraz montowali z tego względu koła na dachach lub innych wysokich punktach, by białym, długonogim ptakom łatwiej było założyć u nich gniazdo. I choć dziś już nikt nie podejrzewa ich o podrzucanie dzieci, na widok bociana trudno się nie uśmiechnąć.