Krwawnik i nalewka na nerwicę wegetatywną

Z jednej strony nostalgia za tym, co mija,  z drugiej chęć powitania ciszy wkradającej się wraz z niższą temperaturą, wiatrem i deszczem. Troszkę żalu, troszkę radości, swoisty, słodko-ostry chutney. Połączenie smaków i odczuć wzbiera we mnie, ale jeszcze nie wchodzę pod kocyk, jeszcze sporo pracy i sycenia energią roślin i owoców.

 

Kocham ten czas, niesie z sobą kolory, zapachy i smaki, w które wnikam jak najgłębiej w czasie pracy z nimi, to przecież darmowa energia, którą mogę przyjąć do siebie, jeśli tylko na to pozwolę.

 

Ostatnie zioła lata postanowiłam zamknąć w nalewce dla nerwusów wegetatywnych. Wykorzystam do tego zioła świeże i suszone – skończył mi się rumianek. Pojawił się więc krwawnik, rumianek, bukwica, nagietek. Jest jeszcze nalewka melisowa jako jeden ze składników, ale ją robiłam osobno, przy okazji artykułu o melisie, dlatego też nie zobaczysz jej na zdjęciu, jest za to ujęta w składzie. Jeśli nie masz bukwicy, to omiń to zioło. Nagietek może nie ma działania dokładnie wyciszającego, ale kocham to zioło, zwłaszcza informację, którą znalazłam u prof. Ożarowskiego:

Wykryte w nagietku saponiny trójterpenowe mają budowę zbliżoną do saponin korzenia żeń-szenia, aralii mandżurskiej i eleuterokoka, znanych roślin leczniczych Dalekiego Wschodu.

A. Ożarowski: Rośliny lecznicze

Wymienione rośliny Dalekiego Wschodu należą do roślin adaptogennych, więc jak najbardziej nagietek będzie pasował do składu – oczywiście wg mnie.

Szerzej chciałam opisać krwawnik, bo to niezmiernie powszechna roślina, mocna, górująca w sierpniu na raczej suchych łąkach. Achillea millefolium – nazwa rodzajowa pochodzi od imienia Achillesa, który sokiem z krwawnika leczył rany żołnierzy w czasie wojny trojańskiej, nazwa gatunkowa pochodzi od kształtu liścia – millefolium – tysiąclistny, na Podlasiu taka jest też obiegowa nazwa krwawnika – tysiąclist. Krwawnik był szeroko wykorzystywany w dawnych czasach i to nie tylko do leczenia. Znalazł zastosowanie również jako składnik paszy dla zwierząt, dokarmiano nim drób – głównie w mieszance ziół, siekano młode listki krwawnika razem z pokrzywą i mniszkiem jako swoisty immunomodulator – na przykład dla kurcząt. Ziele krwawnika używano również do przygotowywania napoju pitnego zwanego gruit. Gruit to mieszanina ziół: krwawnika, bylicy pospolitej, bluszczyku kurdybanka, szanty, woskownicy, wrzosu, jagód jałowca, imbiru, kminku, nasion anyżu, gałki muszkatałowej, cynamonu. Każdy producent dobierał sobie indywidualnie proporcje ziół. Było to oczywiście przed nadejściem panującego powszechnie chmielu. Obecnie zauważa się powrót do starych tradycji i własne poszukiwania receptur warzenia piwa, od 2013 r ogłoszono Międzynarodowy Dzień Gruit, którego obchodzenie ma na celu rozpowszechnienie warzenia z różnych ziół.

Działanie lecznicze krwawnika

  • rozkurczowe na mięśnie gładkie jelit, dróg żółciowych i moczowych
  • wzmaga przepływ żółci do dwunastnicy
  • osłabia ból wywołany skurczem jelit lub kolką jelitową
  • działa odtruwająco, usuwa wraz z moczem toksyczne produkty przemiany materii
  • pobudza miesiączkowanie, łagodzi bóle miesiączkowe
  • zewnętrznie – stany zapalne skóry i błon śluzowych, do kąpieli ziołowych. Lepiej używać w tym celu kwiaty, mają silniejsze działanie przeciwzapalne. W celu kosmetycznym możesz krwawnik dodać do szamponu, pasty do zębów, pielęgnować skórę tłustą, trądzikową.
  • krwawnik był dawniej używany jako przyprawa, możesz suszyć liście i kwiaty, dodawać do potraw smażonych, lekko tłustych, mięs. Używam mieszanki przyprawowej – nasiona selera (pozwól mu zakwitnąć), nasiona lubczyku, przetarte na sicie kwiaty krwawnika. Jeśli nie masz nasion, ususz liście selera i lubczyku, kwiaty krwawnika i zmiel w młynku żarnowym lub pulsacyjnie w elektrycznym, przesiej przez sito. Taki zabieg lepiej wykonuj małymi partiami, żeby związki nie uciekały. To jest naprawdę pyszna przyprawa, ponieważ raczej nie jem mięsa, stosuję ją do smażonych ziemniaków, jarzyn, kasz.

Ważne: Krwawnik ma podobny skład, jak rumianek, na obydwa surowce można być uczulonym.

I nadeszła naleweczka

Jest zdecydowanie lecznicza, pomimo cudnego aromatu bukwicy (nie musisz dodawać, jeśli nie masz), przebija zapach i smak może mniej cudownego aromatu krwawnika i rumianku, ale to dawkujesz sobie po 1-2 łyżki co kilka godzin. Oczywiście, jeśli nie kochasz przetworów alkoholowych, zrób sobie napar, ale już nie dodawaj bukwicy i nagietka – związki słabo przechodzą do wody.

Zrobiłam ją tym razem inaczej, czyli zalałam alkoholem poszczególne zioła i potem wymieszałam ze sobą 5 nalewek:

  • melisową
  • nagietkową więcej
  • krwawnikową,
  • rumiankową,
  • bukwicową. Ciekawe jest to, że bukwicowa ma kolor czarny i jest oczywiście pyszna, aż żal mieszać z innymi ziołami, ale słowo się rzekło – to dla mojego wegetatywnego nerwusa.

Zioła rozdrobnij, utłucz moździerzem,  zalej alkoholem 40%. Ja nie zalewam gorącym alkoholem, czyli nie robię intraktu, ponieważ krwawnik, rumianek, bukwica, melisa mają olejki eteryczne, których nie chcę utracić. W samym olejku krwawnikowym zidentyfikowano 82 składniki (pochodziły z ziela, kwiatów i korzeni), szkoda, żeby ich nie było. Można oczywiście podgrzać alkohol do niższej temperatury, na przykład 40 st. C i takim zalać, ale ja zdecydowałam, że robię na zimno. Na zdjęciu widzisz słoiki z maceratem alkoholowym – ziół daj tyle, żeby swobodnie pływały. Prawidłowo robi się w ten sposób, że pocięte, najlepiej zmiażdżone w moździerzu zioła lekko ubijasz w słoiku i dodajesz 3 razy tyle alkoholu – to jest proporcja 1:3, gdzie 3 oznacza ilość alkoholu. Ja robię to „na oko”, wiem bowiem, że to 1:3 to i tak wyjdzie – swobodnie pływające zioło. Uważaj, gdy korzystasz z ziół suszonych, lepiej najpierw dać mniej (na pewno nie 1/3 słoika), bo zioła suche zwiększają swoją objętość wskutek pęcznienia od alkoholu. Jeśli nie masz moździerza – tylko drobno potnij.

Dla stabilizacji, czyli po to, by związki nie znikały, dodaj 0,5% kwasu bursztynowego lub cytrynowego. Kwas bursztynowy lepiej stabilizuje związki. Po przefiltrowaniu znowu dodaj 0,5% kwasu.

Zakręć słoik, odstaw w miejsce ciemne, ciepłe (słoiki możesz okryć ręcznikiem, przytrzymać recepturką), podpisz z datą i nazwą zioła. Codziennie wstrząśnij. Po 2 tygodniach przefiltruj i zlej do jednego naczynia. Po 2 dniach spójrz na dno naczynia – zbiorą się tam drobinki roślinne. Jeśli ci to przeszkadza – przelej do innej butelki, nie przelewaj już drobinek – ten końcowy alkohol możesz wypić w pierwszej kolejności – absolutnie go nie wylewaj.

W przypadku niestrawności, skrętów jelit, kłucia, podejrzenia, że to ból nerwicowy – zażywaj po 1-2  łyżki co kilka godzin. Na zlocie zielarskim fitoterapeutka – pani Małgosia Dobroń – doradziła mi, żeby dodać jeszcze kwiatu wrotycza, ziela smotrawy, kłącza tataraku, owoców berberysu. Będę więc jeszcze dorzucać, na pewno wrotycza i tataraku, smotrawy niestety u mnie nie ma. Zioła te działają rozkurczowo.

Oczywiście na koniec muszę coś napisać o kadzeniu krwawnika, bo to jest też bardzo ciekawe. Otóż krwawnik należy do roślin, których używano w czasie obrzędów święta Matki Boskiej Gromniczej. Pamiętam to z dzieciństwa – babcia ustawiała zapaloną gromnicę na stole, a na rozpaloną płytę rzucała susz kwiatowy z krwawnika i innych ziół. Krwawnik ma wprowadzać światło do naszego życia, wspierać intuicję. Jego korzeń noszono, by więcej widzieć i słyszeć. Chińczycy używali łodyg krwawnika do przepowiedni I-Ching. Świat jest pełen ciekawych historii, które rozrzucone po całym świecie i tak się stykają w jednym punkcie:

Krwawnik – światło życia.

Dzięki takim opowieściom możemy w czasie naszych spacerów spojrzeć inaczej na niektóre zioła, niosą przecież ze sobą tysiącletnią tradycję i to jest niezwykle piękne, bez względu na to, co sądzimy na ten temat. Widzę zbieraczy krwawnika – gorzelników, wróżbitów, mnichów, żołnierzy, naturoterapeutów dawnych i obecnych. Czuję ich radość, ból, niepewność jutra, któremu ma zaradzić kadzidlana chmurka, widzę też podziw malarza dla zwykłej rośliny, jak na przykład na obrazie J. Mehoffera.

 

 

 

 

Wpis: Ziołowa Wyspa

Możesz również polubić…