Dobro, zło, zło, czyli coś o słowiańskich złych duchach
Dawno temu w polskich jeziorach, lasach i polach spotykano wszelkiego rodzaju złe duchy – tak przynajmniej myśleli nasi przodkowie. Dziś mało kto wierzy w istnienie złych i dobrych duchów, ale zainteresowanie nimi i odległą słowiańską przeszłością nie osłabło.
We współczesnej kulturze starożytne mityczne stworzenia znalazły drugie życie: straszny Topelianin, który topi swoje ofiary, żartowniś Borut i dobroduszne gnomy Skshat często pojawiają się w książkach, grach wideo i nie tylko.
Ewolucja potworów

Według demonologów (etnografów, a nie wyznawców kultu) niewiele wiadomo o słowiańskich postaciach mitycznych z czasów przedchrześcijańskich. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie dostępne historie, legendy i świadectwa pisane o duchach w starożytnej Polsce, nadal trudno jest znaleźć demona, który w mniejszym lub większym stopniu nie uległby wpływowi religii chrześcijańskiej. Uderzającym tego przykładem są losy goblina (leszy). Ten leśny duch znany był od czasów starożytnych wśród ludów słowiańskich, jednak na przestrzeni wieków przybrał wiele różnych nazw (np. ludzie.

Kiedyś Słowianie opisali go jako człowieka o śnieżnobiałej twarzy. Mógł zmusić lekceważącego podróżnika do wędrówki po lesie lub wręcz przeciwnie, towarzyszyć komuś, kto wykazywał należytą uwagę. Po chrystianizacji plemion słowiańskich władze kościelne dążyły do wykorzenienia starych wierzeń lub przynajmniej wprowadzenia ich do nowego systemu religijnego. Dlatego goblin stał się diabłem – kimś nie tylko złym, ale złym w chrześcijańskim sensie. Duch lasu zatracił swoje dawne pozytywne cechy i stał się złym dowcipnisiem Borutą. Boruta mógł zrobić dziurę w czyimś portfelu lub schować zgubiony przedmiot pod ogonem – ogon i kopyta stały się nieodłącznymi atrybutami jego nowego wizerunku.

W większości regionów historycznej Polski Boruta zachował pewien związek ze swoją przeszłością, gdyż według powszechnego przekonania mieszka w lesie. Jednak jedna z najpopularniejszych wersji legendy o Borucie pochodzi z Lenchicy, miasta w centralnej Polsce, gdzie Boruta była podobno elementem zamku. Na przykład znany pisarz i folklorysta XIX wieku Kazimierz Władysław Vujcicki przedstawił go w ten sposób: w swojej bajce „Boruta” demon pojawia się pod postacią sowy. Sowa w zamku – idź i znajdź w niej goblina.
Ułóż zagadkę i … za darmo!

Innymi słowiańskimi postaciami mitycznymi, które ostatecznie przekształciły się w demony, były demon (bies) i wykres (czart). To prawda, że od samego początku byli dość źli, więc przynajmniej nikt nie budował na nich oszczerstwa. Bes był również duchem lasu, a Chart był najprawdopodobniej duchem wiatru. Jednak nie wszystkie duchy należały do \u200b\u200bkategorii „diabelskiej”, wiele zachowało swoje pierwotne cechy charakteru. Np. topelec (topielec) – szczupła postać o śliskiej zielonej skórze, która mieszkała w pobliżu jezior i rzek, zwykle w miejscach, gdzie ktoś utonął. W niektórych miejscach mówiono, że nosi wykwintne ubrania. Topelets zwabił swoje ofiary do wody i utonął, ale wciąż istniał jeden dość nieoczekiwany sposób ucieczki. Trzeba było ułożyć zagadkę dla Topelców i… uciekać, gdy on myślał o odpowiedzi.

Innym niebezpiecznym stworzeniem żyjącym w wodzie jest syrenka (rusałka). Najczęściej przedstawiano ją jako młodą, piękną dziewczynę o złotych lub czarnych włosach, ubraną w lekką zwiewną sukienkę. Syreny zagrażały przede wszystkim młodym mężczyznom. Jedną lub więcej syren można było znaleźć w pobliżu zbiorników słodkowodnych, gdzie tańczyły i śpiewały w świetle księżyca. Ten, któremu udało się ulec ich urokowi, syreny utopił się lub zabił. Uważano, że tragicznie zmarłe dziewczyny, które nigdy nie miały czasu na ślub, stały się syrenami. Jednak w niektórych regionach Polski syrena to brzydka i stara wiedźma wodna opętana przez ducha zmarłej z pijaństwa kobiety.
Złe gnomy w kuchni, na polach i bagnach

Większość omawianych stworzeń z wyglądu przypomina człowieka. Ale, jak można się domyślić, nie wszystkie słowiańskie demony są takie. I tak na przykład ghul (upiór) w jednej z wczesnych wersji wyglądał jak ptak z wydłużonym dziobem, którym pił krew. W niektórych miejscach słynnie (licho) był przedstawiany jako włochaty stworek niewielkich rozmiarów, który uwielbia płatać figle, np. rozbijając kuchenne talerze czy rzucając popiół na jedzenie. Bezlitosne południe (południca), duch pola, który mógł zabić, ścigał chłopów około południa, przybierając postać szarawej mgły. A dusze złych ludzi utknęły w bagnie i zamieniły się w ogniska (ogniki) – małe światełka, które nocą sprowadzały podróżnych na manowce.
A jednak nie wszystkie polskie duchy starożytności były wrogie człowiekowi. Na przykład skszaty (skrzaty) – skrzaty, które mieszkały w rogach chaty – dobrze dogadywały się z właścicielami. Dbali o sprzęty domowe, a ludzie w zamian dbali o nie i dawali im jedzenie.
Wcześniej wierzono, że skszaty i im podobne ciasteczka (na przykład rody i ubożęta) były duszami zmarłych przodków, ale wszystko zmieniło się wraz z nadejściem chrześcijaństwa. Ciasteczka stały się poganami i zaczęły zamieniać się w diabły, jak wspomniany już goblin. Warto jednak zauważyć, że udało im się zachować pozytywne cechy, dzięki czemu chociaż w domach pojawiały się demony, były one pokojowe. Te ciasteczka pomogły również ludziom, podobnie jak ich poprzednicy, a ludzie karmili je z reguły owsianką. Kolejnym dobrym demonem jest pszczelarz (pasiecznik), istota, która mieszkała w starych ulach i chroniła pszczoły zamożnych chłopów.
Wyjaśnienie życia codziennego

Oczywiście większość tych fantastycznych postaci powstała z tego prostego powodu, że nasi przodkowie próbowali wyjaśnić pewne dziwne zjawiska. Czy ludzie czasem toną w jeziorach? Topelety je topią! Czy chłopi na polu mdleją w południowym upale? To wszystko są południowe sztuczki! Bogata wyobraźnia pozwoliła zwalić wszystko na istoty nadprzyrodzone. Dodajmy do tego niechęć do zrozumienia lub zaakceptowania faktu, że w upale dochodzi do udaru słonecznego i trzeba nauczyć się pływać.
Dziś mało kto przy zdrowych zmysłach wierzy jeszcze we wszystkie słowiańskie złe duchy, jednak starożytne postacie mityczne stały się integralną częścią współczesnej kultury, a ich popularność wynika w dużej mierze z niesłabnącego zainteresowania korzeniami i narodowymi dziedzictwo. Polskie demony i duchy pojawiają się w książkach (takich jak Bestiariusz słowiański z 2014 roku autorstwa Pawła Zycha i Witolda Vargasa) oraz grach wideo (takich jak megahit Wiedzmin ). Muzycy wciąż komponują o nich piosenki. Tak więc w piosence „W południe” polskiego piosenkarza Kazika jest śpiewana o tym, jak południe dogania robotników w polu. I nawet jeśli wierzenia ludowe straciły dawną aktualność, wciąż znajdujemy inspirację w tym, co pobudzało wyobraźnię naszych przodków.