Andrzejki – święto Goduna i Noc Wróżb Słowiańskich

Andrzejki to jeden z najbardziej rozpoznawalnych magicznych wieczorów – t

 

o święto, które do dziś cieszy się dużą popularnością i jest chętnie celebrowane w Polsce. Z obchodami możemy spotkać się w większości domów a nawet w szkołach czy we firmach, co roku w wielu miastach organizowane są także eventy oraz imprezy tematyczne. Mowa oczywiście o Andrzejkach. Jednak nie tylko Andrzejki są uznawane za noc wyroczni, chwilę przed nimi obchodzone były również Katarzynki, o których w dzisiejszych czasach już raczej rzadko kto pamięta, żeby nie mówić, że nikt ich nie obchodzi.

Wedle znanych nam opisów obrzędów, można powiedzieć, że Andrzejki i Katarzynki, w czasach gdy jeszcze się tak nie nazywały nie były osobnymi świętami. U Słowian rzadko które święto trwało jeden dzień, częściej był to kilkudniowe obchody i tutaj ta zasada zdaje się działać.

Andrzejki, które inaczej nazywane są Jędrzejkami czy nocą wróżb są zatem kulminacyjnym dniem jesiennego święta. Taki jesienny czas wróżenia i poznawania przyszłości zwany był Wróżebnicą.

Chociaż, z określeniem ludowej nocy wróżb mianem Wróżebnicy możemy spotkać się do tej pory to jednak najbardziej znaną i aktualnie najczęściej używaną nazwą są oczywiście Andrzejki. W dzisiejszym odcinku pozostanę jednak przy tej małopopularnej i raczej szerzej nie znanej starej nazwie, ponieważ grupuje ona oba święta, a w takim kontekście będziemy dziś o wróżbach mówić.

Wróżebnica jest nazwą, która funkcjonowała na terenach wiejskich, zwykle na dużych obszarach, które zrzeszały malutkie wsie i miejscowości lub czasem tylko w pojedynczych miasteczkach – zapiski na ten temat są dość nieścisłe. W Polsce, określanie obrzędów tą nazwą było dość popularne na terenach województwa Podlaskiego, Lubelskiego i Świętokrzyskiego, poza granicami z tą nazwą można było się spotkać na ziemiach Białorusi, Litwy oraz w malutkim stopniu Ukrainy.

W zapiskach pochodzących z Ukrainy, gdzie Andrzejki nazywane są aktualnie dniem świętego Andrzeja lub Kalitą widnieją informacje, że „w tym dniu grzechem jest robić coś bez powodu, dziewczęta grzeszą przez wróżenie a chłopcy odpoczywają” jest także wzmianka o tym, że „jakakolwiek praca intelektualna jest zakazana, ponieważ tego dnia można stracić rozum”. Ukraińska Kalita przypadała w czasie prawosławnego postu Filipa, przypadającego tuż przed Gwiazdką – i jest jednym z czterech obowiązujących w cerkwi okresów postnych, w zasadzie więc, święto było łamaniem obowiązujących reguł i ograniczeń postnych.

Jako, że standardowo, Chrystianizacja połknęła pogańskie obrzędy, nie mogąc ich wyplenić, przypisano do nich świętych. Stąd właśnie popularne dziś nazwy Katarzynki i Andrzejki za które odpowiada święta Katarzyna i święty Andrzej.

Święta Katarzyna uznawana jest za patronkę cnotliwych kawalerów, w związku z czym w Katarzynki odbywały się wróżby dla młodych mężczyzn, mające na celu wskazanie im przyszłej małżonki oraz określenie szczegółów przyszłych zaślubin.

Natomiast święty Andrzej, uznawany jest za patrona małżeństw oraz ludów słowiańskich, w Andrzejki zwyczajowo wróżono dla młodych panien, aby określić kim może być ich przyszły wybranek oraz w jakim czasie mają spodziewać się zamążpójścia.

Co ciekawe żaden ze wspomnianych świętych nie jest patronem panien, jest nim uwaga, święty Mikołaj – Mikołaj jest uznawany między innymi za patrona panien na wydaniu, piekarzy i dzieci a ponadto ma też coś wspólnego z prezentami i w ogóle sprawy z nim lekko się skomplikowały.

Katarzynki jako czas kawalerskich wróżb obchodzone są w noc z 24 na 25 listopada a Andrzejki jako noc wróżb panieńskich w noc z 29 na 30 listopada. Wedle zapisków, najbardziej prawdopodobne jest to, że święto wróżb nie było rozbite na panny i kawalerów, a obchodzone było wspólnie. Wróżebnica trwała od 24 do 30 listopada i w tym czasie wykonywało się wróżby, które miały za zadanie rozwiać wszelkie wątpliwości i odpowiedzieć na pytania dotyczące przyszłych zaślubin.

Podział nastąpił prawdopodobnie całkiem niedawno, kiedy to za sprawą chrześcijańskich wartości, koedukacja oraz zbyt bliskie obcowanie dziewcząt i chłopców przestało być mile widziane. Bardzo ciekawym jest też fakt uchowania kultu wróżb w czasach chrześcijańskich oraz nadanie im świętych patronów, ponieważ wedle kościoła wszelkie wróżby i magia są praktykami zakazanymi.

Listopadowe wróżby o dziwo wykonywane były nie tylko dla młodych panien i kawalerów, ale mogły uczestniczyć w nich także osoby w średnim wieku, starsze a nawet wdowcy i wdowy. Oprócz tego, z odpowiednich wróżb mógł skorzystać każdy kto miał jakiekolwiek pytanie – były wróżby rodzinne, dla gospodarstwa, dla dzieci – wbrew pozorom nie musiały one dotyczyć wyłącznie sfery miłosnej. Nierzadko również we wróżbach dla osób gotowych do zaślubin uczestniczyli rodzice – ojciec panny i matka kawalera prosili bogów o wskazanie odpowiedniej połowicy dla ukochanego dziecka. Niewątpliwie wiedząc, że miłość potrafi zaślepić, rodzice także chcieli dowiedzieć się czy wybrany partner jest odpowiedni dla ich potomka. Oczywiście wykluczając czasy w których to rodzice wybierali dla dziecka odpowiedniego w ich mniemaniu partnera, ale to rzecz niedobra ani dla panien ani dla kawalerów, więc uznając ją za wypadek przy pracy i mało istotną kwestię w tym momencie, puścimy ją w niepamięć.

Bezsprzecznie Wróżebnica powiązana jest z Dziadami Jesiennymi, duchy naszych przodków, mają w czasie wykonywania wróżb pomagać w znalezieniu odpowiedzi, a w przypadku trudnych pytań pośredniczyć oraz prosić bogów o udzielenie wskazówek. W listopadzie obecność przodków jest silnie odczuwalna, a granice miedzy światami żywych i umarłych cienkie i przekraczalne. Ważne zatem było i jest aby odpowiednio zabezpieczyć pomieszczenia, artefakty oraz miejsca, które używane będą w czasie wykonywania wróżb, ponieważ do naszego świata wciąż mogą przenikać niechciane byty oraz demony, które mogą zafałszować wyroki wróżb, dawać celowo złe odpowiedzi, wprowadzać zmieszanie, zamęt i mącić w głowach uczestnikom. Po zakończeniu rytuałów wróżebnych także należy odpowiednio oczyścić pomieszczenia, osoby i akcesoria, które brały udział w obrzędach.

Otoczka obchodów była jak większość świąt słowiańskich mocno wspólnotowa. Święto obchodzone było gromadnie, niektóre wróżby były wykonywane wspólnie, wiele odbywało się w gronie panien lub kawalerów, odbywały się też wśród już będących ze sobą par ale było także całkiem sporo wróżb wykonywanych indywidualne. Wróżebnicy towarzyszyły ogniska, biesiady, tańce i jej ważnym elementem było składanie darów dziadom, które jak już wspomniałam miały za zadanie pomóc w uzyskaniu satysfakcjonujących odpowiedzi.

Listopad według słowiańskiego kalendarza jest miesiącem Dadźboga a patronką listopadowego cyklu księżycowego jest Jesza. W czasie obchodów, składano więc również dary dla Dadźboga i Jeszy. Dadźbog jest patronem bogactwa, dostatku oraz powodzenia jest on uznawany za brata Swarożyca i syna Swaroga i przypisać możemy do niego powiedzenie „niech się darzy”. Jesza natomiast uznawana jest za patronkę kosmosu, wróżb i spełniania życzeń – w języku staro-cerkiewno-słowiańskim słowo „jesza” oznacza „żeby był”. Więcej o bóstwach słowiańskich opowiem w osobnych odcinkach. O słowiańskim kalendarzu również będzie oddzielny odcinek, a z graficznym kołem roku można zapoznać się na moim blogu.

Obchody związane z zaglądaniem w przyszłość zwane były również świętem Goduna, jednakże względem starych podań ludowych, Godun nie był bóstwem. Goduny były natomiast opiekuńczymi demonami sprawującymi pieczę nad narzeczeństwem, małżeństwem, a po zaślubinach zajmowały się późniejszą pielęgnacją uczuć małżeńskich. Jak wszystkim opiekuńczym duchom, Godunom należało składać odpowiednie dary. Jako słowiańskie odpowiedniki amorków, Goduny były zwykle w nastrojach przypominających stan permanentnego zakochania, dlatego najchętniej przyjmowały dary w postaci alkoholu i owoców. Obłaskawione i szczęśliwe Goduny, wpływały pozytywnie na pożycie małżeńskie, poprawiały relacje między partnerami, łagodziły konflikty, pozytywnie wpływały na zwiększenie płodności i zdrowie przyszłego potomstwa, podsuwały małżonkom pomysły na przyjemne gesty w stronę partnera, dbały aby atmosfera w otoczeniu sprzyjała miłosnym igraszkom oraz zwyczajnemu okazywaniu czułości. Ponadto Goduny mają zdolność do wytwarzania wrażeń zapachowych, więc jeśli kiedyś przytulając ukochaną osobę poczuliście nagle zapach kojarzący się z miłością, na przykład woń świeżych truskawek w środku zimy, to odpowiedzialne za to były właśnie Goduny. Można je prosić także o pomoc przy rozpłodzie zwierząt gospodarskich, kiedy występuje problem z zapłodnieniem w zagrodzie. W pewnych źródłach spotkałam się także z tym, że miały one dbać o to, aby plony i potrawy w gospodarstwie domowym nie psuły się i nie gniły a jeśli jedzenie zbyt szybko się psuło oznaczało to nadchodzący konflikt małżeński lub niedostateczne obłaskawienie Godunów. To też tłumaczy powiedzenie „gdzie miłość jest, tam strawa nie gnije”.

Zaniedbane Goduny potrafiły być złośliwe, powodować sprzeczki i kłótnie pomiędzy małżonkami a gdy w małżeństwie działo się źle i Goduny nie mogły już poradzić sobie z poprawą relacji, wtedy ich dobry humor spadał, stawały się zrzędliwe i przeszkadzały w życiu codziennym, budziły małżonków w nocy, wpływały na spadek płodności, sprowadzały różne uciążliwe dolegliwości, być może stąd właśnie wzięły popularne wymówki związane z każdemu znanym bólem głowy.

Okej, przejdźmy zatem do najbardziej popularnych wróżb i zwyczajów.

W niektórych wróżbach wskazywano prawdopodobnych partnerów, później aż do Nocy Kupały kawalerowie starali się o względy wytypowanych dla nich panien. Jeśli w Noc Kupały panna zdecydowała się spędzić czas z danym kawalerem, szanse na ich przyszły związek rosły. W czasie Nocy Kupały, można było podjąć już wiążącą decyzję, jeśli jednak panna była niezdecydowana, okres oczekiwania przedłużał się aż do kolejnej Wróżebnicy. Panny, pozostające w związkach lub adorowane wręczały swoim kawalerom różne prezenty, które mogły uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić stosunek dziewczyny do danego chłopca. Kosz pełen jabłek lub innych owoców, rzadziej warzyw – sugerował, że panna traktuje kawalera bardzo poważnie i jest gotowa przystać na zrękowiny. Zdjęcie i oddanie kawalerowi wianka z głowy, także oznaczało przyzwolenie na oświadczyny. Podobnie rzecz miała się w przypadku wręczenia mięsa lub wyrobów mięsnych a także broni – siekier, noży, łuków czy innych elementów mogących za broń uchodzić. Sugerowało to, że panna chce znaleźć się pod opieką danego kawalera.

Nie zawsze jednak było kolorowo i nie zawsze panna, danego kawalera chciała.
W czasie biesiady poprzedzającej wszelkie wróżby, rodzina panny mogła zaprosić kawalera do wspólnego ucztowania, w czasie którego jednoznacznie można było odmówić przyjęcia go za męża, podając znaną wszystkim czarną polewkę. Jednak niesławna zupa nie była jedyną możliwością odmowy. Gdy kawaler otrzymał worek grochowin, lub został on przywiązany do bryczki także oznaczało to odmowę zaręczyn. Takie samo znaczenie miało wręczenie kawalerowi pustego wiklinowego kosza, i właśnie prawdopodobnie stąd wzięło się powiedzenie, że ktoś „dostał kosza”. Z koszem jednak powiązana mogła być także inna tradycja, w której przez okno spuszczano kawalerowi wiklinowy kosz, kawaler do tego kosza wchodził i wciągany był w nim do domu panny, w przypadku gdy mężczyzna nie był mile widziany, spuszczano mu kosz bez dna, tym samym odmawiając zaproszenia do domostwa. Teraz co najwyżej można kogoś zaciąć we windzie.

W każdym razie wspomniane powiedzenie, pasuje zdecydowanie bardziej do sytuacji z wręczaniem pustego kosza. Jak już jesteśmy przy koszach to warto dodać, że kładzono często nacisk na to aby kawaler zajmował się wikliniarstwem, ponieważ wyrabiając kosze sprowadza na siebie nieszczęście w miłości. Dlatego lepiej aby wykonywaniem koszy i pleceniem zajmowały się pary lub ewentualnie dzieci wraz z rodzicami.

Najbardziej popularną wróżbą do dnia dzisiejszego jest lanie wosku, w wielu domostwach dalej jest ono praktykowane – w czasie obchodów zwykło się mawiać „dziś cień wosku ci ukaże, co ci życie niesie w darze”. Wcześniej jak i w czasach dzisiejszych lanie wosku było raczej zabawą grupową. Wróżbę tę wykonywały całe rodziny, często także w centrum miejsca obrzędowego ustawiano dużą banię lub wiadro z wodą i każdy po kolei podchodził ze swoją porcją wosku, lejąc go na wodę przez dziurkę od klucza lub inną metalową obręcz. Później przechodzono do ogniska, przy którym rzucając cień na odlew szukało się kształtów i interpretacji. Po zakończeniu obrzędu zbierano resztki wosku do osobnego naczynia, roztapiano i wykonywano wróżbę ogólną dla całej wioski. Lanie wosku traktowano jako wróżbę indywidualną dla każdego uczestnika, jednak zwyczaj nie wymagał aby robiono to w odosobnieniu. Należy pamiętać również o tym, że odlew po wróżeniu za pomocą wosku, należy przechowywać w bezpiecznym miejscu przez cały rok – później można wykorzystać wosk ponownie do wykonania wróżb, zrobić z niego świecę, która umocni intencję realizacji założonych celów albo zakopać, ale jednak to ostatnie wydaje się mało ekologiczne.

Do dnia dzisiejszego dużą popularnością cieszy się także wróżenie z butów. Panny uczestniczące w zabawie zdejmują buty z lewej stopy i zaczynając od końca izby lub wyznaczonego miejsca układają je, jeden za drugim. Gdy każda panna położy już swój but, wtedy przekłada się ostatni but na początek i powtarza tę sekwencję aż do czasu, kiedy któryś but przekroczy próg domostwa. Panna, do której należy owy but jako pierwsze wyjdzie za mąż.

Panny oraz kawalerowie do wywróżenia sobie przyszłego małżonka, mogli wykorzystać także płot. Powstawała wtedy wyliczanka polegająca na liczeniu kołków w płocie i powtarzaniu co kołek „kawaler-wdowiec” lub „panna-wdowa”. Ostatni kołek mówił o stanie cywilnym przyszłego małżonka. Podobnie było z listkami – ułamywano gałązkę wierzby i zrywano listek po lisku mówiąc „ciemny-jasny-ryży-własny” i słowo padające na ostatni listek miało określić kolor włosów ukochanej osoby. Określenie „własny”, mogło odnosić się do noszenia nakryć głowy lub farbowania włosów, bo wbrew pozorom, farbowanie nie jest wcale nowoczesnym wynalazkiem.

W wieczór wróżb panny liczyły także drwa opałowe przyniesione wcześniej przez mężczyzn do chaty. Jeśli liczba drewienek była parzysta, oznaczało to, że można spodziewać się swaćby w nadchodzącym roku. Gdy któreś drwa były połamane, ale docelowo także wychodziła parzysta ilość, zwiastowało to kłopoty przed zaślubinami, ale w ogólnym rozrachunku do swaćby miało dojść.

W czasie obchodów wspólnych, przygotowywano wcześniej pudełeczka z różnymi artefaktami lub miniaturowymi figurkami. Wylosowany element miał wskazywać na zawód przyszłej wybranki bądź wybranka. W pudełkach dla panien można było znaleźć na przykład kawałek metalu – który oznaczał kowala, mąkę – która oznaczała młynarza lub piekarza, drewnienko – oznaczające drwala lub cieślę, czy też ostrze oznaczające woja. W pudełkach dla kawalerów między innymi znajdowały się nici oznaczające tkaczkę lub krawcową, zioła – które wskazywały na zielarkę lub medyczkę, glinę oznaczającą garncarkę – a możliwości było naprawdę o wiele więcej.

Popularne było także wróżenie z jabłka, taką wróżbę można było wykonać na dwa sposoby.
Pierwszym sposobem było obranie jabłka tak aby łupinka była jak najdłuższa, później rzucano ją za siebie i typowano literę, najbardziej przypominającą, kształt, który ułożył się z obierki – na tę literę miało zaczynać się imię przyszłego partnera. Drugi sposób natomiast polegał na wspólnym obieraniu owoców, osoba, której skórka będzie najdłuższa, będzie wiodła najdłuższe życie w małżeństwie.

W czasie Wróżebnicy z pomocą przychodziły także zwierzęta, uważa się, że zwierzęta również mają zdolność łączenia się z zaświatami i widzą więcej niż ludzie. Dlatego korzystano z ich daru, gdy przyszła potrzeba poznania odpowiedzi na trudne pytania.

Pierwsza ze zwierzęcych wróżb wymaga uczestnictwa psa, który to ze swojej roli z pewnością był zadowolony. Wróżba wykonywana była z użyciem mięsa lub posmarowanego tłuszczem pieczywa – panny przygotowywały kawałki pokarmu, które następnie układały w rządku na stole. Ta panna, której kawałek pies wybrał i skonsumował była tą która wyjdzie za mąż najszybciej. Pies jak to pies, mógł połasić się na więcej pyszności, tym samym kolejnością jedzenia przysmaków określana była kolejność zamążpójścia. Te kawałki, które zostały nietknięte świadczyły o tym, że nie ma co spodziewać się swaćby w nadchodzącym roku. Jeśli pies kawałek wziął i go nie zjadł lub wypluł mogło oznaczać to długi okres oczekiwania, zerwanie zrękowin lub staropanieństwo.

Podobnie miały się sprawy z ptactwem gospodarskim. Tutaj do wróżenia wykorzystywano koguty oraz gąsiory. Kogucia wróżba polegała na tym, że zebrane panny siadały w kole, kładąc przed sobą ziarenko zboża. Później do kręgu wpuszczano koguta ze słowami „od której pierwej ziarenko złowi – ta za mąż pierwej wyjdzie”. Kogut mógł być wykorzystany również we wróżbach indywidualnych, w tym wypadku stawiano przed panną miseczkę z wodą i z ziarnem, jeśli kogut najpierw zje ziarno, wróży to bogatego męża, jeśli natomiast napije się najpierw wody, wróży to męża biednego. Dla koguta lepiej jednak było aby wywróżył bogatego małżonka, ponieważ w przeciwnym wypadku, aby jeszcze odwrócić marną wróżbę z koguta przygotowywało się rosół, którego część składało się bogom w ofierze a część pochłaniała panna, aby przyszłe wróżby były łaskawsze.

Kolejnym ptakiem użytecznym przy wróżbach był, gąsior. Aby wykonać tego typu wróżbę, panny ustawiały się w kółeczku i ta, której ptak okazywał największe zainteresowanie miała być pierwszą, która wyjdzie za mąż. Jeśli gąsior złapał pannę za rąbek ubrania lub przyszczypnął skórę, ta miała szanse na bardzo szybką i korzystną swaćbę.

W czasie obchodów wróżebnicy panny mogły również zerwać gałązkę wiśni lub czereśni, jeśli zakwitła ona w czasie Szczodrych Godów, panna mogła być pewna prędkich zaślubin.

W czasie biesiady, panny wpatrywały się w ognisko, dzięki temu była szansa na to, że tego dnia we śnie ujrzą oblicze przyszłego męża.

Losowano także różne przedmioty, które mogły świadczyć o przyszłym stanie panny, w różnych miejscach były to różne przedmioty, ale umownie miały świadczyć o tym, że w przyszłości panna będzie – mężatką, starą panną czy wdową.

Jedną z bardziej nowoczesnych zabaw jest wpisywanie na kartce męskich lub żeńskich imion, młode dziewczęta i chłopcy za pomocą szpilki nakłuwają tę kartkę a imię w które trafią ma być imieniem przyszłego męża czy żony. Zabawa ta często jest praktykowana w szkołach, warto może zatem zapamiętać imię, które się trafi, kto wie co będzie za 10 lat.

To oczywiście nie wszystkie możliwości jakie były do wyboru. Warto również pamiętać, że w tym czasie wszystkie wróżby mają szczególną moc. Z pomyślnością można korzystać także ze standardowych metod przewidywania przyszłości takich jak karty, runy, wróżenie z ognia bądź fusów czy jakiekolwiek inne ulubione metody, które pomogą zajrzeć w przyszłość.

Jestem zdania, że warto także zapisywać sobie efekty wróżb, żeby można było do nich wracać w ciągu roku. Nie wszystko możemy zinterpretować od razu, a czasem okazuje się, że coś co wydawało nam się kompletnie pozbawione sensu, z biegiem pewnych wydarzeń zaczyna się klarować i wychodzą z tego naprawdę dobre wskazówki.

Jak widać, nawet większość starych wróżb jest przystosowana do tego, aby wykonywać je w towarzystwie, więc z powodzeniem można zorganizować wspólną zabawę w prawdziwie mistycznym klimacie. Zwyczaj corocznego wróżenia ma się w Polsce całkiem dobrze i z biegiem czasu wcale nie zanikł, możemy zatem z powodzeniem kontynuować tradycję.

 

https://rodzimowiedzma.pl/andrzejki-wrozebnica-swieto-goduna-i-noc-wrozb-slowianskich/

Możesz również polubić…